Nie uciekł na Zachód, bo usłyszał, że Konin jest rozwojowy
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Oskarżenie Mieczysława Przysuchy o przyczynienie się do śmierci pięciu górników zakończyło się... śmiechem na sali sądowej. Ale w 1955 r., w apogeum epoki stalinowskiej, nikomu, kto stanął w Polsce przed ludowym sądem, nie było do śmiechu.
Oskarżenie Mieczysława Przysuchy o przyczynienie się do śmierci pięciu górników zakończyło się... śmiechem na sali sądowej. Ale w 1955 r., w apogeum epoki stalinowskiej, nikomu, kto stanął w Polsce przed ludowym sądem, nie było do śmiechu.
- Takie to były czasy – tłumaczył podczas jednej z naszych rozmów o kopalni. – Wtedy niemal nie było pracownika na stanowisku, który by nie został o coś tam oskarżony. Kiedy się na przykład urywa wał z powodu zmęczenia materiału, to faktycznie wygląda, jak równiutko ucięte. I komuś, kto się na tym nie znał, wystarczało, żeby rzucić oskarżenie.
Pomyliła wagoniki z górnikami
A Mieczysława Przysuchę oskarżono przez pomyłkę. Kiedy był kierownikiem przewozów na Niesłuszu, jeden z pracowników nocnej zmiany niestarannie spiął wagoniki z elektrowozem, w wyniku czego pięć wagonów spadło z dużej wysokości do węglowego wyrobiska. Sprawą zajął się kopalniany referat ochrony, w którym główne skrzypce grali pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa, wszędzie dopatrujący się wrogów władzy ludowej. Czujni czekiści nie dopilnowali jednak maszynistki, która pomyliła wagoniki z górnikami, w rezultacie czego do sądu wpłynął akt oskarżenia zawierający dużo cięższe zarzuty, niż faktycznie powstałe szkody. - Moim adwokatem był mecenas Tadeusz Antecki – nawet po tylu latach Mieczysław Przysucha był poruszony wspomnieniami. – Kiedy we właściwy sobie sposób wykpił akt oskarżenia, skończyło się śmiechem na sali sądowej.
Konin rozwojowy
Swoją 45-letnią przygodę zawodową z konińską kopalnią Mieczysław Przysucha rozpoczął w 1951 r. Razem z dyplomem ukończenia Liceum Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu wręczono mu nakaz pracy. Już miesiąc później, w połowie wakacji, stawił się w Zjednoczeniu Przemysłu Węgla Brunatnego we Wrocławiu, gdzie miał odpracować najbliższe trzy lata. Powiedziano mu tam, że Konin jest miastem rozwojowym, w którym zaplanowano budowę potężnego kombinatu. Mieczysław Przysucha wybrał więc Konin. – Nie chciałem być urzędnikiem – tłumaczył swoją decyzję. – Wolałem pracę w ruchu.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.