Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościZ maturą na front

Z maturą na front

Półtora wieku I Liceum w Koninie

Dodano: , Żródło: Kurier Koniński
Z maturą na front
Kiedy zdawał maturę, historia I Liceum w Koninie liczyła sobie dopiero 76 lat. Dzisiaj, kiedy najstarsza konińska szkoła średnia świętuje 150-lecie, opowieść Stefana Włodarczyka o tamtych czasach ma szczególną wartość.
Kiedy zdawał maturę, historia I Liceum w Koninie liczyła sobie dopiero 76 lat. Dzisiaj, kiedy najstarsza konińska szkoła średnia świętuje 150-lecie, opowieść Stefana Włodarczyka o tamtych czasach ma szczególną wartość.
 
Pierwsze lata nauki Stefan Włodarczyk spędził w budynku przy pl. Wolności w Koninie, znanym powszechnie koninianom jako dom Zemełki, który jest najstarszym murowanym obiektem w naszym mieście. Utworzona w 1863 r. Powiatowa Szkoła Pedagogiczna, trzy lata później tam właśnie znalazła swoją siedzibę już jako prywatne gimnazjum. Dopiero krótko przed wojną, w 1938 r. szkołę przeniesiono do nowego gmachu przy ul. Mickiewicza. - Pierwszą i drugą klasę licealną mieliśmy w tym nowym budynku – wspomina Stefan Włodarczyk. – Bo w gimnazjum zajęcia mieliśmy jeszcze przy pl. Wolności.
 
Bardzo dobry germanista
 
Ośmioletnie gimnazjum starego typu, o którym wspomina Stefan Włodarczyk, reformą ministra Janusza Jędrzejewicza zastąpione zostało czteroletnim gimnazjum i dwuletnim liceum, których absolwenci po raz pierwszy zdawali maturę w 1939 roku, a wśród nich klasa 17-letniego wówczas Stefana Włodarczyka. - Nasza klasa była wyjątkowo nieliczna. W innych było po 25-30 osób, a nawet po 40 i 50, a nas do matury przystąpiło dwanaścioro. Dopiero te ostatnie dwa lata liceum były takie trochę porządniejsze. Bo w gimnazjum uczyli nas czasami zupełnie przypadkowi ludzie. Na przykład do nauki języka niemieckiego brali miejscowych Niemców. Dopiero w czwartej klasie gimnazjum nowego typu przyszedł bardzo dobry germanista, filolog - profesor Czesław Andrzejewski, który był podobno sekretarzem Dmowskiego na pokojowej konferencji w Paryżu. Bardzo dobry pedagog, dużo nas nauczył, zresztą znał również francuski i prywatnie udzielał lekcji tego języka. W czasie wojny spotkałem go raz w Warszawie. To był najlepszy profesor.
 
Pięć godzin z Balladyną
 
Ulubieńcem uczniów był profesor Kazimierz Majewski od historii. - Był niesamowitym gadułą, dużo nam opowiadał, ale robił to w taki bezładny sposób, że niewiele nas nauczył. Bardzo porządny, inteligentny człowiek. Został aresztowany zaraz po wejściu Niemców do Konina i rozstrzelany 11 listopada na cmentarzu żydowskim - jego nazwisko jest na tablicy pamiątkowej. To był bardzo dobry człowiek.

Tylko przez rok uczył Stefana Włodarczyka profesor Ostrowski: - Bardzo zdolny, młody człowiek, doskonały polonista. Malował... Mówiąc na przykład coś o Europie, potrafił całą mapę kontynentu z pamięci wyrysować, bardzo nam tym imponował – śmieje się Stefan Włodarczyk. - Prowadził też teatrzyk szkolny. Balladynę kiedyś wystawił w kinie Polonia, koło poczty w starym Koninie, które służyło też jako teatr. Przedstawienie trwało cztery albo pięć godzin.
 
Dyrektor Goszcz
 
Ostatnim przed wybuchem wojny dyrektorem szkoły był inż. Stanisław Goszcz, absolwent Akademii Górniczej. - Zaprowadził porządek. To dzięki niemu szkoła w tych ostatnich latach zyskała, stawała się coraz lepsza.

Wojnę na pewno przeżyli profesorowie Benedykt Lusthaus i Stanisław Kronenberg: - Po zakończeniu wojny pokazali się u nas. Ten pierwszy uczył nas biologii, a później wykładał, zdaje się, na Uniwersytecie Łódzkim. Drugi był łacinnikiem, niedoszłym księdzem, który się ożenił i poszedł uczyć do szkoły.
 
Gryboś i Raufówna
 
Z kolegów Stefan Włodarczyk pamięta Jerzego Grybosia, Jana Kosmalskiego i Bogdana Bartosika, którego ojciec był szefem więzienia na Wodnej. Starszy brat tego ostatniego bardzo imponował chłopakom mundurem oficera marynarki Wojennej, w którym paradował po Koninie. Pływał na ORP Błyskawica, po wojnie został w Anglii.

- W klasie były jeszcze dwie koleżanki: Stefa Nawrotkówna (Kopczyk z męża) i Żydówka Mira Raufówna. Raufówna dobrze się uczyła. Chyba jeszcze była trzecia dziewczyna, ale nazwiska nie pamiętam. Najlepszym uczniem w klasie był chyba Jurek Gryboś, syn kierownika szkoły podstawowej w Koninie. W listopadzie 1939 r. Niemcy wywieźli jego rodzinę do Ostrowca Świętokrzyskiego. To był pierwszy transport, najdzikszy, bo dali im tylko pół godziny na przygotowanie się do wyjazdu. Kiedy nas wywozili trzy miesiące później, to uprzedzili i mogliśmy zabrać kilka walizek i dwa kosze z rzeczami.
 
Pozdrowienia
 
Po zdaniu dużej matury w maju 1939 roku, Stefan Włodarczyk pojechał do Warszawy na kurs przygotowawczy do egzaminu wstępnego na tamtejszą Politechnikę. Kiedy 1 września rozpoczęła się wojna, zgłosił się ochotniczo do obrony stolicy. Studia podjął dopiero w 1945 roku na Politechnice Gdańskiej.

Kiedy jechałem w sierpniu do Gdańska na spotkanie ze Stefanem Włodarczykiem, nie wiedziałem, że jest – podobnie jak ja - absolwentem I Liceum. Mieliśmy rozmawiać o jego pracy w Kopalni Węgla Brunatnego w Koninie, w której został zatrudniony w 1950 roku (więcej można o tym przeczytać na str. 5 Kuriera). To dlatego to wspomnienia nie mogło trafić do Księgi Pamiątkowej jubileuszowego zjazdu absolwentów, co niniejszą publikacją staram się nadrobić.

Za moje zaproszenie na jubileuszowy zjazd absolwentów I Liceum (odbędzie się w sobotę, 21 września) 91-letni Stefan Włodarczyk podziękował: - Ja w zasadzie się nie ruszam już z domu, do sklepu nawet nie chodzę – wyjaśnił z uśmiechem, prosząc o przekazanie pozdrowień jego starej szkole.

Robert Olejnik
 
Fot. Archiwum S. Włodarczyka
Zdjęcie z małej matury, którą w 1937 r. klasa Stefana Włodarczyka zdawała na koniec czteroklasowego gimnazjum. Siedzą od lewej: Barbara Włodarczyk (siostra Stefana), Stefania Nawrotek, Aurelia Gęsicka, prof. Benedykt Lusthaus – wychowawca klasy, Halina Kukielanka, Maria Grzybowska i Mariem Rauff. W środkowym rzędzie stoją od lewej: Bogdan Bartosik, Zdzisław Rajewski, Roman Gaertig, Stefan Włodarczyk, Stefan Tomaszewski i Zbigniew Górski. Wyżej: Jerzy Gryboś, Samuel Leszczyński, Tadeusz Żabierek, H. Lewandowski i Wacław Komorowski. Z tego grona do tak zwanej dużej matury przystąpiło w 1939 roku dwanaście osób.
Z maturą na front
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole