Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: WIECZÓR WYBORCZY KONIN 2024 - II TURA - NIEDZIELA 20:55

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPo pas w lodowatej wodzie

Po pas w lodowatej wodzie

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Po pas w lodowatej wodzie

Iście księżycowy krajobraz odkrywki węgla brunatnego, który 2 lutego 1945 r. ukazał się oczom obu świeżo upieczonych dyrektorów morzysławskiej kopalni, nie był dla nich widokiem tak całkiem nowym. 

Iście księżycowy krajobraz odkrywki węgla brunatnego, który 2 lutego 1945 r. ukazał się oczom obu świeżo upieczonych dyrektorów morzysławskiej kopalni, nie był dla nich widokiem tak całkiem nowym. Bywali tu obaj, kiedy Kreisbauamt czyli niemiecki Powiatowy Urząd Budowlany w Koninie, w którym byli podczas okupacji zatrudnieni, budował naprzeciwko szkoły w Morzysławiu baraki dla górników.

Podczas jednej z takich wizyt przyszły dyrektor Ignacy Tłoczek (fot. nr 1) poznał Antoniego Szulczyńskiego, który pracę na odkrywce zaczynał w 1941 r. od odwadniania wyrobiska, z którego jeszcze Mojżesz Kapłan wydobywał glinę i węgiel. Z czasem został przeniesiony na koparkę parową, a na koniec został operatorem tytana - koparki z napędem elektrycznym.

Karabiny bez ludzi

Antoni Szulczyński (fot. nr 2) był jedną z pierwszych osób, zatrudnionych w polskiej już Kopalni Węgla i Fabryce Brykietów Morzysław-Marantów. Jego pierwszym zadaniem było zorganizowanie straży przemysłowej. Dużą rolę w zabezpieczeniu kopalnianego majątku odegrał też Michał Wietrzyński (fot. nr 3), który w kopalni pracował od połowy 1942 r. Był jedynym Polakiem, któremu Niemcy powierzyli stanowisko w nadzorze (zajmował się budową i utrzymaniem torów na odkrywce) i cieszył się dużym poważaniem wśród załogi.

Bez trudu znalazły się karabiny dla straży przemysłowej, ale gorzej było ze znalezieniem ludzi, którzy by chcieli je nosić. - Trudno było ich zwerbować, bo żadnych wynagrodzeń nie było - wspominał po latach Antoni Szulczyński. A i tak tych ludzi było za mało, bo teren był bardzo rozległy - poczynając od magazynów zlokalizowanych za dzisiejszą plebanią morzysławskiego kościoła po budowę brykietowni w Marantowie - naszpikowany sprzętem i infrastrukturą. Była tam między innymi sieć przewodów wysokie­go napięcia długości około 20 kilometrów, pięć elektrowozów i czterdzieści dwa wagony, kolej łańcuchowa, kolejka linowa z setką wagoników, cztery kopar­ki, silniki, pompy i wreszcie urządze­nia cegielni na Glince.

Już się tym zajęli

„Nieogrodzony teren odkrywki (na fot. nr 4: stadion i zbiornik wodny powstały na polu pierwszym odkrywki Morzysław) oraz niezabezpieczone magazyny przyciągały złodziei. Niemal codziennie notowano większe lub mniejsze kradzieże. Łupem szabrowników padały narzędzia, skórzane pasy transmisyjne, stal kształtowa, armatura hydrauliczna, drobny osprzęt itp.

Z nieczynnych transformatorów spuszczano olej. Odcinano miedziany drut jezdny trakcji kolei nadkładowej.” - pisał w „Zaczęło się w Brzeźnie. Dzieje Kopalni Węgla Brunatnego Konin 1945-95” Zygmunt Kowalczykiewicz, u którego możemy też znaleźć nazwiska tylko kilku osób, które otrzymały zadanie ochrony kopalnianego majątku. Byli to: Szczepan Andrzejewski, Władysław Czajkowski, Stanisław Janiak i Bolesław Polanowski.

strona 1 z 4
Po pas w lodowatej wodzie
Po pas w lodowatej wodzie
Po pas w lodowatej wodzie
Po pas w lodowatej wodzie
KWB5
KWB6
KWB7
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole