Wygrana z liderem po horrorze
W meczu Górnik Konin – Obra Kościan było wszystko, by uznać go za spotkanie kompletne. Zwroty akcji, dużo strzelonych bramek, kibice obu drużyn i końcowe zwycięstwo biało-niebieskich pozwoliły po raz pierwszy od dłuższego czasu na radość fanom Górnika.
W meczu Górnik Konin – Obra Kościan było wszystko, by uznać go za spotkanie kompletne. Zwroty akcji, dużo strzelonych bramek, kibice obu drużyn i końcowe zwycięstwo biało-niebieskich pozwoliły po raz pierwszy od dłuższego czasu na radość fanom Górnika.
Spotkanie było dla nich szczególne z dwóch powodów – po pierwsze do Konina przyjeżdżał lider IV ligi. Po drugie, razem z liderem przyjechała grupa jego kibiców, co jest dość rzadkim zjawiskiem na czwartoligowych stadionach. Piłkarze dostosowali się do tych okoliczności i sprawili swoim fanom prawdziwą piłkarską ucztę.
Już początek pokazał, że nie będzie to normalny mecz. Już w siódmej minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Nicolas Machava, minął bramkarza gości i dał prowadzenie Górnikowi. Obra odpowiedzieć mogła w trzynastej minucie, ale mocny strzał Tomasza Marcinkowskiego na rzut rożny sparował Arkadiusz Kmieczyński. W dwudziestej minucie biało-niebiescy zadali drugi cios zszokowanym gościom. Piłka spadła w pole karne, bez zastanowienia uderzył ją tam Przemysław Skibiszewski, pokonując bezradnego Rafała Biernackiego.
W kolejnych minutach do głosu doszła Obra. W 38. minucie powinno być 2:1. Po dograniu z lewej strony boiska pustą bramkę miał przed sobą Tomasz Marcinkowski, ale nie zdołał trafić w piłkę. Do szatni Górnik schodził więc z prowadzeniem 2:0.
Na początku drugiej połowy goście zdobyli kontaktowe trafienie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego do siatki Górnika trafił Marcin Jurkiewicz. Biało-niebiescy odpowiedzieli sześć minut później. W sytuacji sam na sam Nicolasa Machavą faulował bramkarz z Kościana – Rafał Biernacki. Golkiper Obry otrzymał zasłużoną czerwoną kartkę, a Górnik – rzut karny. Jedenastkę wykonał Mateusz Zaborski i koninianie prowadzili 3:1.
Pomimo przewagi w bramkach i liczbie piłkarzy biało-niebiescy cofnęli się i skupili na defensywie. To poskutkowało drugą strzeloną bramką dla Obry. W 80. minucie uderzał Tomasz Marcinkowski. Najpierw jego uderzenie głową wybronił Arkadiusz Kmieczyński, chwilę później jednak bramkarz Górnika był już bezradny i musiał wyjmować piłkę z siatki. Wielkie emocje w końcówce przyniosły jeszcze dwa trafienia w doliczonym czasie gry. Najpierw na 4:2 w sytuacji sam na sam trafił Damian Tylak, a już w kolejnej akcji trzecią bramkę dla gości zdobył Tomasz Marcinkowski. Po tym golu sędzia zakończył spotkanie, a biało-niebiescy wygrali 4:3.
Dzięki wygranej podopieczni Sylwina Donarta wciąż lokują się na siódmym miejscu w tabeli z dorobkiem trzynastu punktów. Za tydzień koninian czeka derbowe starcie w Ślesinie z tamtejszym LKS.
Górnik Konin: Arkadiusz Kmieczyński - Marcin Stryganek (75’ Damian Lewandowski), Artur Brzuśkiewicz, Dawid Śnieg, Sebastian Maciejewski, Łukasz Frydrych (88’ Szymon Ćwiek), Mateusz Insiak, Maciej Adamczewski, Mateusz Augustyniak (54’ Mateusz Zaborski), Przemysław Skibiszewski, Nicolas Machava.