Będą surowe kary za dewastację brzegu jeziora? „Dla przykładu”

Wycięta roślinność i nawieziona ziemia – tak wygląda jedna z działek nad brzegiem Jeziora Pątnowskiego. W sprawie interweniowały już różne organy, a w czwartek na własne oczy sytuację obejrzeli konińscy radni podczas wyjazdowego posiedzenia komisji. Wyciągnięcie konsekwencji zapowiedział wiceprezydent Paweł Adamów.
O przyjazd radnych poprosili mieszkańcy, którzy w ubiegłym roku, bezskutecznie, walczyli z działaniami właściciela działki. Teraz mają nadzieję, że sytuacja nie będzie się powtarzać, a dalsze prace uda się zatrzymać.
„Serce mi pękało”
Jak przekazała podczas posiedzenia kierowniczka Wydziału Ochrony Środowiska Anna Kaszkowiak-Sypniewska, pierwsze zgłoszenia od mieszkańców wpłynęły do różnych organów na początku listopada ubiegłego roku. Wycięte zostały wtedy trzciny nad brzegiem jeziora i nawiezione odpady budowlane. Na miejscu interweniowali wtedy pracownicy wydziału – zniszczenie roślinności zgłoszone zostało do Wód Polskich, a właściciel działki wezwany do usunięcia odpadów, co uczynił.
Ale już zaledwie kilka dni później znów zaczął nawozić, tym razem już ziemię, na ten teren. Na miejsce przyjechali znów urzędnicy oraz wezwana policja. – Ani my, jako Wydział Ochrony Środowiska, ani policja nie mogła natychmiastowo wstrzymać tych prac. Sytuacja wyglądała tak, że policja była na miejscu, przesłuchiwała pracowników, ale prace nadal trwały – przekazała Anna Kaszkowiak-Sypniewska.
– Serce mi pękało, widząc, co się dzieje – powiedziała obecna podczas posiedzenia komisji mieszkanka Łężyna. – Tutaj rosły chronione gatunki, są czaple siwe, białe, mieszkają kormorany. Czasem setki ptactwa podnosiły się w górę. Dzisiaj mamy biedne gęgawy, jest to widok dość smutny.
Radni na własne oczy mogli obejrzeć przebywające na odsłoniętym terenie dzikie ptactwo. Występowanie siedlisk przyrodniczych w tym miejscu potwierdził również kierownik Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miejskiego w Koninie Mariusz Kaczmarczyk.
„Trzeba użyć wszystkie możliwe środki”
Kontrolę w tym miejscu przeprowadził w listopadzie również WIOŚ, ale że nawieziona ziemia nie zawierała odpadów, odnotowano jedynie naruszenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, który takiego nawożenia zabrania. Urząd Miejski wszczął procedurę wydania nakazu przywrócenia terenu do stanu pierwotnego. – Prawdopodobnie doprowadzi do decyzji, która zobowiąże właściciela do przywrócenia tego terenu do stanu poprzedniego – poinformowała kierowniczka wydziału.
Jednocześnie jednak przyznała, że cała procedura, wraz z odwołaniami, potrwa. Jeśli właściciel działki się do nakazu nie zastosuje, trzeba będzie nałożyć upomnienia, grzywny, a w końcu, ewentualnie, przeprowadzić wykonanie zastępcze. W takiej sytuacji to miasto zadba o doprowadzenie terenu do poprzedniego stanu, a kosztami obciąży właściciela.
Obecny na miejscu zastępca prezydenta Konina Paweł Adamów deklarował, że władze miasta nie odpuszczą. – Dla przykładu, trzeba przetrzepać, żeby pokazać innym nad tym jeziorem, że nie będzie takich sytuacji, że oni sobie będą robić, a miasto, prokuratura czy WIOŚ nie będą reagować. Trzeba użyć wszystkie możliwe środki.