Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościBo sąsiad nie chciał więcej dzieci. Ta kradzież zelektryzowała całą Polskę

Bo sąsiad nie chciał więcej dzieci. Ta kradzież zelektryzowała całą Polskę

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Bo sąsiad nie chciał więcej dzieci. Ta kradzież zelektryzowała całą Polskę
Konińskie Wspomnienia

W 1965 roku podczas budowy Elektrowni „Pątnów” doszło do zdarzenia, które sprawiło, że o Koninie mówiła przez chwilę cała Polska. Z placu budowy zniknęło wtedy bardzo cenne i niebezpieczne narzędzie.

Brak defektoskopu, urządzenia zawierającego iryd-192, pierwiastek promieniotwórczy niezwykle potrzebny przy budowie kotłów elektrowni, a jednocześnie śmiertelnie niebezpieczny dla ludzi, odkryto w poniedziałek, 13 września 1965 roku.

Obiecano bezkarność

Na zawiadomienie milicji i prokuratury zdecydowano się dopiero w środę, po dwóch dniach bezskutecznych poszukiwań. W sprawę od razu włączyło się Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie (CLOR), które swoje działania zaczęło od zmierzenia poziomu promieniowania na terenie całej budowy pątnowskiej siłowni. Bez skutku. W tej sytuacji kierownictwo zwróciło się z apelem do załogi, żeby złodziej podrzucił po cichu skradziony iryd albo zostawił gdzieś kartkę ze wskazaniem miejsca, gdzie go schował. W zamian obiecano sprawcy bezkarność.

Wszystko to nie przyniosło żadnych rezultatów, więc zdecydowano się na krok w ówczesnych warunkach desperacki i podano do prasy komunikat, w którym podkreślono przede wszystkim zgubne dla zdrowia skutki przebywania w pobliżu promieniotwórczego pierwiastka. Była to nie lada sensacja, więc wiadomość trafiła nawet na czołówkę najważniejszej partyjnej gazety czyli Trybuny Ludu.

Królicza jama

Dopiero to zadziałało na złodzieja. 23 września jeden z robotników zawiadomił kierownika budowy, że do kradzieży przyznał się pracujący z nim zaledwie od trzech miesięcy dziewiętnastoletni pomocnik montera. Chłopaka natychmiast zatrzymano, a pojemnik z izotopem wydobyto z... króliczej nory, do której przerażony sprawca wrzucił zagrabiony kilka godzin wcześniej pojemnik z maleńkim jak łebek zapałki izotopem.

Jak wyjaśnił, miał go przy sobie mniej więcej przez sześć godzin od kradzieży, a trzymał go w kieszeni spodni. Ponieważ w drodze do domu poczuł ból uda w miejscu, gdzie znajdowała się skradziona drobina promieniotwórczego metalu, postanowił się go pozbyć. Schował do pojemnika, który wymontował z defektoskopu, owinął w gazetę, a całość wcisnął do króliczej jamy, na którą natknął się w pobliżu ścieżki prowadzącej do jego domu.

Nie chciał więcej dzieci

Jak a przede wszystkim dlaczego Krzysztof Zgorzelak (imię i nazwisko zmienione) ukradł niebezpieczny izotop promieniotwórczy? Najbardziej znana wersja jest taka, że chciał w ten sposób pomóc sąsiadowi, który miał już ponad dziesiątkę dzieci i nie chciał więcej. Kiedy Zgorzelaka przyjęto do pracy, usłyszał na szkoleniu bhp, że izotop promieniotwórczy powoduje bezpłodność, więc uznał, że może być doskonałym środkiem antykoncepcyjnym.

W sobotę (w latach sześćdziesiątych pracowało się sześć dni w tygodniu) podejrzał, gdzie operator chowa defektoskop, a w niedzielę rano po niego wrócił. Było to urządzenie, za pomocą którego sprawdzano szczelność spawów rur w budowanym właśnie kotle Elektrowni Pątnów. Polegało to na tym, że umieszczano je wewnątrz owej rury, a na zewnątrz przykładano do spawów licznik poziomu promieniowania. Jeśli niczego nie pokazywał, uznawano, że łączenie jest szczelne.

Krew z nosa

W niedzielę rano Krzysztof Zgorzelak bez trudu wszedł na teren budowy, ściągnął 25-kilogramowy defektoskop z betonowego rusztowania, przepiłował jeden i rozbił drugi zamek broniący dostępu do irydu, a następnie wyjął izotop z pojemnika i włożył do kieszeni. Do domu pod Kramskiem pojechał pociągiem, a ostatni odcinek drogi pokonał piechotą. Do kradzieży i porzucenia niebezpiecznego ładunku nikomu z rodziny ani kolegów się nie przyznał.

strona 1 z 3
strona 1/3
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole