Burmistrz i poseł zeznawali przed sądem. Chodzi o protest wyborczy
Mariusz Musiałowski, burmistrz Kleczewa, oraz Adam Luboński, poseł Polski 2050 Szymona Hołowni, zeznawali we wtorek przed Sądem Okręgowym w Koninie. To dalszy ciąg sprawy protestu wyborczego złożonego przez Annę Woźniak.
Sprawę opisaliśmy w zeszłym tygodniu w artykule pt. „Sąd rozpatruje protest ws. wyborów na burmistrza Kleczewa”. W skrócie – Anna Woźniak, kontrkandydatka obecnego burmistrza Kleczewa Mariusza Musiałowskiego, zarzuciła mu, że skłamał w swoim oświadczeniu dot. przynależności partyjnej. Jej zdaniem w trakcie wyborów był członkiem partii Polska 2050 Szymona Hołowni, a w oświadczeniu podał, że był bezpartyjny.
We wtorek odbyło się kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie. Jako świadkowie, po raz drugi już, zeznawali poseł Adam Luboński i burmistrz Mariusz Musiałowski.
Poseł miał opóźnić przekazanie wniosku
Adam Luboński w sądzie zeznawał, ponieważ jest sekretarzem partii w regionie wielkopolskim i to do niego miały trafić pisma od Mariusza Musiałowskiego o zawieszeniu, a następnie rezygnacji z przynależności do partii. Jak zeznawał Luboński, Polska 2050 ma dwa systemy rejestracji członków – jeden centralny, do którego on dostępu nie ma, i drugi regionalny, który w Wielkopolsce prowadzi właśnie on.
Problem w tym, że w tym drugim systemie na wiosnę nie były notowane daty zawieszenia lub rezygnacji członków. Jak zeznawał Luboński, pamięta, że burmistrz takie pisma składał, ale w jakich datach – tego nie potrafił powiedzieć. Stwierdził jednak, że wnioskowi o zawieszenie „nie nadał biegu”, a wniosek o wykreślenie przesłał do partyjnej centrali z opóźnieniem. – Byłem zajęty kampanią, było to dla mnie zbyt błahe – przyznał.
Sprawa członkostwa Mariusza Musiałowskiego w partii stała się tematem publicznym po tym, jak do komisarza wyborczego w Koninie wpłynęło anonimowe pismo. Zawierało ono odpowiedź na wniosek o informację publiczną złożoną do Polski 2050 przez autora. Wynikało z niej, że Mariusz Musiałowski wciąż miał być członkiem partii. Zdaniem Lubońskiego powodem takiej odpowiedzi było właśnie to opóźnienie w przekazaniu przez niego informacji o rezygnacji do partyjnej centrali. Jak duże było to opóźnienie – tego jednak we wtorek nie potrafił określić. A ma to znaczenie, bowiem rezygnacja burmistrza musiałaby nastąpić przed złożeniem oświadczenia o braku przynależności do partii.
Oryginał wniosku zaginął
Burmistrz Kleczewa twierdzi, że oba pisma wysłał 29 lutego. Najpierw dot. zawieszenia – mailowo. – W momencie kiedy wysłałem maila o zawieszenie była dyskusja w urzędzie, podczas której wyniknęło, takie pytanie było: czy chcesz mieć coś jeszcze z tą partią wspólnego, czy będziesz działał? Odpowiedziałem, że nie i usłyszałem: to po co ci to? – relacjonował we wtorek Mariusz Musiałowski.
W tym momencie burmistrz miał podjąć decyzję o rezygnacji z członkostwa. Wydrukowane pismo miał wysłać zwykłym listem do biura regionalnego partii.
Problem w tym, że po oryginale tego pisma nie ma śladu. Mariusz Musiałowski nie ma potwierdzenia jego nadania. Biuro regionalne w tamtym czasie, jak przyznał Adam Luboński, nie prowadziło rejestru korespondencji przychodzącej i wychodzącej, a poszukiwania pisma przeprowadzone w ostatnim czasie nie przyniosły rezultatu. Nie ma również pisma zwrotnego, potwierdzającego rezygnację z członkostwa w partii przez burmistrza. Mariusz Musiałowski twierdzi, że uzyskał jedynie telefonicznie informację z biura regionalnego, że jego wniosek dotarł, dlatego nie interesował się później pisemnym potwierdzeniem tego faktu.
Rozmawiali w dniu obrad komisji
Jedyny dowód potwierdzający wysłanie takiego wniosku to ksero wykonane przez burmistrza – jak twierdził we wtorek ma w zwyczaju kopiować wszystkie dokumenty, które wysyła.
Gdy na początku kwietnia pojawiły się wątpliwości dot. jego członkostwa w partii, Mariusz Musiałowski najpierw przedstawił miejskiej komisji wyborczej maila z wnioskiem o zawieszenie. Jak stwierdził we wtorek był to dokument, który „miał pod ręką”. – Wtedy zaczęły się gorączkowe poszukiwania, bo wiedziałem, że mam to pismo o wykreśleniu [jego kopię – przyp. red.], ale nie wiedziałem gdzie – relacjonował burmistrz.
Pismo znalazło się na drugi dzień i Mariusz Musiałowski przedstawił ksero miejskiej komisji jako dowód na jego rezygnację z członkostwa w partii. Jednocześnie jednak po południu 4 kwietnia, czyli po pierwszym dniu obrad miejskiej komisji, wysłał (jak twierdzi – ponownie) maila do posła Adama Lubońskiego z wnioskiem o wykreślenie z listy członków.
Obaj mieli też ze sobą rozmawiać telefonicznie tego dnia, co potwierdzają bilingi. Poseł Luboński twierdził we wtorek, że tych rozmów nie pamięta. Burmistrz Kleczewa – że opisywał Lubońskiemu sytuację z wątpliwościami dot. jego członkostwa w partii. I to na wniosek Lubońskiego miał ponownie wysłać tego dnia pismo z prośbą o skreślenie z listy członków partii.
Będą kolejne rozprawy
Wszystkie te wątpliwości mogłyby wyjaśnić informacje z systemu centralnego Polski 2050 Szymona Hołowni. Partia, oprócz systemów regionalnych, które w Wielkopolsce prowadzi Adam Luboński, ma również system krajowy. Koniński sąd zwrócił się do Polski 2050 o przesłanie wydruków z tego systemu, ale nie otrzymał odpowiedzi. Prowadząca sprawę sędzia Jolanta Tembłowska poinformowała we wtorek, że taki wniosek zostanie ponowiony.
Pogoda bywa kapryśna – kliknij teraz i sprawdź prognozę, żeby nie dać się jej przechytrzyć!