Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Powyborcze układanki. Obywatele się wzmocnią, Adamów dalej wiceprezydentem?

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościCzarna dziura w systemie pogotowia. Na karetkę czekają nawet ponad 40 minut

Czarna dziura w systemie pogotowia. Na karetkę czekają nawet ponad 40 minut

Dodano: , Żródło: LM.pl
Czarna dziura w systemie pogotowia. Na karetkę czekają nawet ponad 40 minut
Pogotowie ratunkowe

Od 20 do ponad 30 minut muszą czekać często mieszkańcy okolic Budzisławia Kościelnego na przyjazd karetki pogotowia. O jej umiejscowienie w tym miejscu stara się burmistrz Mariusz Musiałowski, ale sprawę na razie blokuje ministerstwo.

Umiejscowienie zespołu ratownictwa medycznego w Budzisławiu Kościelnym było jedną z obietnic wyborczych Mariusza Musiałowskiego, burmistrza gminy Kleczew. Jeszcze w marcu tego roku wydawało się, że sprawa zostanie pozytywnie załatwiona – zielone światło dał wojewoda odpowiedzialny za organizację systemu ratownictwa w województwie. Nieoczekiwanie jednak temat zablokowało ministerstwo.

Do tej pory w Wielkopolsce było 90 podstawowych zespołów ratownictwa medycznego. W tym roku wojewoda uwzględnił prośbę gminy Kleczew o 91. zespół. Za jego powstaniem byli wszyscy w regionie – powiaty koniński i słupecki, gminy Kleczew, Wilczyn, Orchowo, Ostrowite i Powidz, które przyjęły odpowiednie uchwały intencyjne oraz konińskie pogotowie. Wojewoda złożył wniosek do Ministerstwa Zdrowia o zabezpieczenie finansów na poszerzony system, ale Warszawa ten wniosek odrzuciła.

Czekają, gdy liczy się każda minuta

Wspomniane wyżej gminy obsługują obecnie głównie zespoły ze Ślesina, Konina i Słupcy. Czas dojazdu jest bardzo różny – od jedenastu do nawet 49 minut. Najgorsza sytuacja jest w Powidzu, Ostrowie, Orchowie, Wilczynie, Trębach, gdzie karetki meldują się najwcześniej po 20 minutach. Tymczasem według przepisów ten czas nie powinien być dłuższy, niż 20 minut. Według nieoficjalnych informacji te wyliczenia zostały jednak przez ministerstwo zakwestionowane. Warszawa przekonuje, że we wszystkich tych miejscowościach karetka ma szanse pojawić się najpóźniej po 19,5 min.

Jest to absurd – ocenia członek zespołu ratownictwa medycznego z regionu konińskiego, z którym udało nam się porozmawiać. – W przypadku zatrzymania krążenia czas, by uratować człowieka, żeby nie doszło do trwałego uszkodzenia mózgu, to jest cztery, pięć minut. Kwestia 19,5, a 20 min. jest całkowitym nonsensem.

Ratownicy pracują na tabletach, które poza miastami... nie mają zasięgu

Ministerstwo miało przekonywać, że wyliczone czasy są nierealne, bo ratownicy za późno „odklikują się” w systemie. Każdy zespół wyposażony jest w tablet z Systemem Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego. Dostaje tam dyspozycje, gdzie jechać, musi też samemu wysyłać informacje (tzw. statusy), co w danym momencie robi. Na tej podstawie można właśnie wyliczać czas od momentu wyjazdu z bazy do momentu pojawienia się na miejscu zdarzenia.

Ministerstwo miało stwierdzić, że ratownicy czasem za późno wprowadzają informacje do systemu, co sztucznie zawyża czasy dojazdu. Ratownik, z którym rozmawialiśmy, mówi, że błędy ludzkie się zdarzają, ale większym problemem jest sprzęt, na którym ratownicy pracują. – Poza miastami notorycznie nie mamy zasięgu. System jest tak rozbudowany, że tablety, które posiadamy, nie są w stanie pracować na tym systemie. Notorycznie się zacinają. To nie jest kwestia tego, że my złośliwie nie wbijamy statusu zdarzenia – wyjaśnia. Ale dodaje również, że ministerstwo w swoich wyliczeniach bazuje na... mapach Google, które nie uwzględniają wielu czynników. – Nie biorą pod uwagę, jakie warunki są na drodze. Weźmy sobie ostatnie pięć dni. Przy mgle i włączonych sygnałach kompletnie nic nie widać. 19,5 min. na pewno tam nie będzie.

Jego zdaniem ulokowanie karetki w Budzisławiu Kościelnym jest niezbędne. – Tam jest czarna dziura. Zespoły ze Słupcy i z Trzemeszna mają bardzo daleko, by np. gminę Ostrowite obsłużyć. Kwestia ratowania ludzkiego życia nie powinna być rozważana na podstawie pół minuty dojazdu.

Latem nad wodą jest mnóstwo wypadków

A chodzi o bezpieczeństwo ponad 27 tys. mieszkańców wspomnianych wyżej miejscowości i kolejnych tysięcy, którzy wiosną i latem przyjeżdżają wypoczywać nad miejscowe jeziora. Tręby, Budzisław Kościelny, Powidz, Wilczyn – we wszystkich tych miejscowościach ratownicy rok w rok muszą pomagać turystom przebywającym nad wodą.

Władze gminy Kleczew zwróciły się do Poznania o udostępnienie czasów z systemu, by mieć podstawę do polemiki z ministerstwem. Na dane jeszcze czekają. Od decyzji Warszawy odwołał się też wojewoda wielkopolski. Burmistrz Kleczewa szuka ponadto wsparcia dla realizacji tego pomysłu wśród parlamentarzystów PiS z okręgu konińsko-gnieźnieńskiego. W ostatnich dniach spotkał się ze Zbigniewem Hoffmanem, Leszkiem Galembą, Witoldem Czarneckim i Ryszardem Bartosikiem. Sama gmina jest już bowiem gotowa do działania, ze swojej strony ma zapewnić lokal, w którym mógłby stacjonować zespół.

Najbliższa szansa na zatwierdzenie umiejscowienia zespołu w marcu. Wojewoda dokona wtedy kolejnej aktualizacji systemu ratownictwa w Wielkopolsce. Jeżeli ministerstwo dałoby zielone światło, kleczewska karetka mogłaby już być w tym systemie uwzględniona.

Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole