Dzwony dały sygnał do strajku. Nie tylko 1905 rok oczami burmistrza Grętkiewicza
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
W maju 1905 roku uczniowie zdemolowali dwa okna w budynku szkoły elementarnej, przez które wyrzucili następnie portrety cara i jego żony. Jest to jedno z tych wydarzeń w historii Konina, o których nie wiemy zbyt wiele i dlatego relacja Wincentego Grętkiewicza (pierwszy z prawej na fot. 1), zawarta w wydanych niedawno „Wspomnieniach konińskich z lat mojej młodości”, jest dla nas tak cenna.
Przegrana wojna z Japonią doprowadziła w całym imperium rosyjskim do masowych strajków i starć ulicznych. W Warszawie na początku 1905 roku doszło do wielkich demonstracji, w których zginęło około stu osób, a pierwszego maja ponad trzydzieści. Natomiast w Łodzi pod koniec czerwca podczas trwających dwa dni starć zginęło i zostało rannych około dwóch tysięcy osób.
Darli rosyjskie podręczniki
Krótko mówiąc w całej Polsce wrzało, a jednym z najsilniej stawianych postulatów było przywrócenie języka polskiego w szkołach. W Koninie zaczęło się w maju 1905 roku od wizyt w szkołach przedstawicieli Komitetu Obywatelskiego, którzy zażądali prowadzenia nauki w języku polskim. Wobec odmowy zdecydowano się na strajk. Dokładny dzień wydarzeń nie jest znany, wiadomo natomiast, że umówionym sygnałem do działania było bicie dzwonów w południe w kościele św. Bartłomieja. Szkoła elementarna mieściła się w budynku stojącym do dzisiaj na narożniku ulic Wodnej i Kościelnej, więc – jak zapisał Wincenty Grętkiewicz – „wszyscy uczniowie w mojej szkole powszechnej, gdzie wtedy byłem w oddziale wstępnym, chwycili swoje książki z ławek i gremialnie opuścili salę szkolną”.
Jak wynika z dalszej relacji autora wspomnień, „dzieci z naszej szkoły oraz szkoły żeńskiej, będącej w tym samym budynku, zebrały się na tyłach tego budynku, to jest na dzisiejszej ulicy Wodnej (wtedy jeszcze niezabrukowanej) i rozpoczęły drzeć swoje książki rosyjskie, rzucając je na błotnistą ulicę”.
Portrety cara w błocie
Wszystko to odbywało się z olbrzymim entuzjazmem i krzykiem, bo przecież do darcia podręczników, na dodatek w znienawidzonym języku rosyjskiego zaborcy, nikogo ze sztubaków nie trzeba było namawiać. W ogólnym harmidrze starsi uczniowie zaczęli rzucać kamieniami w okna, doprowadzając nie tylko do rozbicia szyb, ale i drewnianych ram. „Przez takie dwa okna, całkowicie już rozbite, dwóch starszych uczniów dostało się do sal szkolnych, skąd wyrzucali z każdej sali potłuczone i połamane portrety cara i carowej na błotnistą ulicę Wodną”.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.