Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Powyborcze układanki. Obywatele się wzmocnią, Adamów dalej wiceprezydentem?

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościBezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny

Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny

Kiedy we wrześniu 1936 r. brali udział w „wielkim zebraniu publicznym na pl. Wolności z okazji powrotu naczelnego wodza gen. Edwarda Śmigłego-Rydza z Francji” nikomu z nich nie przyszło do głowy, że za cztery lata po zdanej maturze, zamiast studenckich indeksów dostaną do ręki karabiny.

Przy okazji opisywania dziejów rodziny Nawrotków trafił w moje ręce ciekawy dokument: kronika klasy Stefanii Nawrotkówny z lat 1935-1939. Ostatni z umieszczonych w niej zapisów brzmi następująco: „Zjazd maturzystów odbędzie się dnia 20 czerwca 1949 r.” Niżej widnieją podpisy ósemki uczniów, z których sześcioro znalazło się na wklejonym na sąsiedniej stronie zdjęciu (fot. nr 1). Niecałe trzy miesiące później wojna i jej konsekwencje unieważniły większość snutych wtedy planów.

Profesorowie z przypadku

Ale dziennik klasy Stefanii Nawrotkówny jest interesujący nie tylko ze względu na grozę roku, w którym jej rówieśnikom przyszło zdawać egzamin dojrzałości. Był to bowiem rocznik, który przeżył w jedynej wówczas konińskiej szkole  średniej kilka bardzo ciekawych lat. Klasowa kronika zaczyna się w roku szkolnym 1935/36. Po powrocie z wakacji „uderzyła nas przedewszystkiem prawie całkowita zmiana personelu” - zapisali. „Z naszych dawnych profesorów pozostało zaledwie trzech. Pana dyrektora otrzymaliśmy również nowego.”

Owym dyrektorem był inż. Stanisław Goszcz, któremu powierzono zadanie podźwignięcia konińskiej szkoły z upadku, w jakim znalazła się na początku lat trzydziestych. - Dopiero te ostatnie lata nauki były takie trochę porządniejsze – opowiadał mi dwa lata temu Stefan Włodarczyk, który chodził ze Stefanią Nawrotek do jednej klasy. – Profesorowie, którzy nas uczyli na początku gimnazjum, to byli często przypadkowi ludzie. Na przykład do nauki języka niemieckiego brali tutejszych Niemców, którzy niczego nas nie nauczyli.

Kryzys i reforma

Co doprowadziło do takiego stanu szkołę, o której jej absolwent z 1924 r. Mieczysław Bekker, konstruktor pojazdu, wykorzystanego przez trzy misje Apollo na Księżyc, mówił po latach, że zawdzięcza jej wiedzę, jaką zdobywa się na amerykańskich uniwersytetach?

Na kłopoty materialne, spowodowane światowym kryzysem ekonomicznym lat trzydziestych, nałożyły się zmiany wynikające z tak zwanej jędrzejewiczowskiej reformy szkolnictwa, stawiające przed szkołami prywatnymi (a taką była placówka konińska) wymogi, którym konińskie gimnazjum humanistyczne nie było w stanie sprostać. Utrata uprawnień  szkoły państwowej oznaczała spadek prestiżu i mniejszą liczbę uczniów, czego skutkiem był dalszy spadek wpływów z czesnego, a więc i kłopoty z zatrudnieniem wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej.

Z klasy drugiej do... pierwszej

Koleżanki i koledzy z klasy Stefanii Nawrotek poszli do ośmioletniego jeszcze wtedy gimnazjum we wrześniu 1931 r., po ukończeniu czterech klas szkoły powszechnej. Kiedy po pierwszym roku nauki (na fot. nr 2 zajęcia w klasie drugiej) nieświadomi niczego uczniowie odpoczywali na wakacjach, minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Janusz Jędrzejewicz ogłosił swoją reformę, polegającą na tym, że od tej pory o przyjęcie do czteroletniego gimnazjum mogli się starać dopiero absolwenci sześciu klas szkoły powszechnej.

Rówieśnicy Stefanii Nawrotek i Stefana Włodarczyka odczuli tę reformę dopiero rok później, kiedy po ukończeniu drugiej klasy gimnazjum starego typu znów stali się uczniami klasy pierwszej – teraz już gimnazjum nowego typu. To był 1933 r. i środek kryzysu konińskiej szkoły średniej.

Wesoły nastrój prysł

Kolejne zmiany przyszły dopiero dwa lata później wraz z nowym dyrektorem. Dopiero po kilku dniach okazało się, że system nauczania zmienił się także" – zapisali w klasowej kronice. Nam, którzy uczyliśmy się według innego systemu, ten sposób nauczania okazał się bardzo trudnym. Powoli jednak przyzwyczailiśmy się i nauka potoczyła się  normalnym trybem."

Na czym ten nowy system polegał, w kronice nie zapisano, ale można z niej wyczytać, że łatwo nie było: „W ostatni dzień pierwszego półrocza mieliśmy tylko trzy lekcje. Po 3-ciej lekcji zebrała się młodzież całego gimnazjum w sali rekreacyjnej. Przy choince chór odśpiewał kilka kolęd, a następnie miał przemówienie p. dyrektor i ks. prefekt. Po powtórnem odśpiewaniu kilku kolęd nastąpiło połamanie opłatkiem i po powrocie do klas, rozdanie świadectw. Wesoły nastrój klasy prysł jak bańka mydlana, większość bowiem świadectw wypadła niezbyt pomyślnie. Każdy z postanowieniem poprawy w przyszedłem półroczu powrócił do domu”.

Senator z hrabią w komitecie

Nowy dyrektor i system nauczania to nie były jedyne nowości w życiu konińskiego gimnazjum i jego uczniów. W tym samym czasie podjęto bowiem decyzję o budowie dla szkoły nowego gmachu. Nobliwa XVI-wieczna kamienica przy rynku (na fot. nr 3 widok współczesny), zwana dzisiaj od nazwiska pierwszego właściciela domem Zemełki, była dla szkoły za ciasna i nie dawała wystarczającej przestrzeni dla spełnienia surowych wymogów, stawianych od lipca 1932 r. placówkom oświatowym. W 1935 r. podjęto więc decyzję o budowie nowej siedziby dla gimnazjum.

strona 1 z 3
strona 1/3
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny
Bezgrzeszne lata konińskich gimnazjalistów u progu wojny
Liceum3
Liceum4
Liceum5
Liceum6
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole