Napadł na bank bo miał problemy finansowe. Trafi za kraty
Na 4 lata i 8 miesięcy skazał koniński sąd 30-letniego Marcina S., który napadł na agencję bankową w starej części miasta.
Na 4 lata i 8 miesięcy skazał koniński sąd 30-letniego Marcina S., który napadł na agencję bankową w starej części miasta.
Do zuchwałego rabunku doszło w połowie listopada ubiegłego roku. W biały dzień Marcin S. wszedł do oddziału banku przy ul. Szarych Szeregów. Napastnik w kominiarce wyciągnął rewolwer, strzelił w sufit i grożąc bronią krzyczał do przerażonych pracowników „dawać siano”. Kiedy ci posłusznie oddali ponad 36 tys. zł, zapakował pieniądze do reklamówki i uciekł. Jednak nie wszystko potoczyło się tak jak zakładał Marcin S. W pościg za nim ruszył 18-letni uczeń I Liceum w Koninie, a później dołączył do niego inny przechodzień, którym jak się okazało był przebywający w tym czasie na urlopie funkcjonariusz policji. Napastnik został zatrzymany niemalże na gorącym uczynku.
Na ławie oskarżonych zasiadł już w marcu. Wtedy usłyszał wyrok 4 lat i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Ze względu na zmianę przepisów dotyczących procedury karnej, prokuratura złożyła apelację i sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia przez Sąd Okręgowy w Koninie.
Marcin S. był na sali sądowej spokojny i przyznał się do wszystkiego. Ze złożonych przez niego wcześniej wyjaśnień wynikało, że 30-latek rewolwer hukowy kupił 2 lata wcześniej na konińskiej giełdzie. Na pomysł napadu wpadł sam, bo był zdesperowany ze względu na problemy finansowe. Przez 2 dni obserwował agencję bankową. Wiedział, że pracują tam dwie osoby i nie ma ochroniarza. Dzień i godzinę wybrał przypadkowo. - Chciałbym przeprosić pokrzywdzonych. Żałuję tego co zrobiłem. Obiecuję poprawę i że nie będę już popełniał żadnych przestępstw – mówił skruszony Marcin S. - Mam plany na przyszłość. Chcę być kierowcą tira - dodał.
Obrońca 30-latka w jego imieniu złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze w wymiarze takim jak podczas pierwszego procesu ( za rozbój – 4 lata więzienia, za posiadanie broni – 10 miesięcy więzienia i za posiadanie amfetaminy – 1 rok więzienia, a kara łączna – 4 lata i 8 miesięcy). Na to zgodziła się też prokuratura. Za rozbój groziło Marcinowi S. nawet do 12 lat pozbawienia wolności. Sąd zdecydował jednak przychylić się do wniosku stron i skazał mężczyznę na 4 lata i 8 miesięcy więzienia. - Wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Sposób działania był wyjątkowo naganny. Oskarżony wymusił wydanie pieniędzy grożąc bronią – mówiła sędzia Anna Klimas. - Sąd wziął pod uwagę uprzednią karalność i uznał, że taka kara jest adekwatna do czynu – dodała.
Wyrok jest nieprawomocny.