Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili

Jak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Jak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili

Pierwsza konińska elektrownia zaczynała pracę przed zapadnięciem zmroku i była wyłączana, kiedy na niebie pokazywało się słońce. Bo sto lat temu produkowany przez nią prąd służył niemal wyłącznie do oświetlenia miasta.

Pierwsza konińska elektrownia zaczynała pracę przed zapadnięciem zmroku i była wyłączana, kiedy na niebie pokazywało się słońce. Bo sto lat temu produkowany przez nią prąd służył niemal wyłącznie do oświetlenia miasta.

Do 1915 roku Konin oświetlało dwadzieścia pięć latarń naftowych. Nie wystarczało to nawet mieszkańcom, czego dowodem jest notka w prasie gubernialnej z 1896 r., w której bezimienny korespondent napisał, że „chociaż w Koninie są lampy i wydaje się pieniądze na oświetlenie, to jest ciemno tak, że własnej żony poznać nie można”. Wprawdzie w 1910 r. Ludwik Reymond podjął starania o uzyskanie koncesji na produkcję i rozprowadzanie energii elektrycznej, ale do realizacji jego zamysłu jednak nie doszło.

Prąd od Reymonda

Wkrótce po zajęciu pod koniec 1914 r. Konina niemieckie władze okupacyjne zażądały od władz miasta odpowiedniego oświetlenia ulic i budynków publicznych. Magistrat zdecydował się wykorzystać maszyny parowe z konińskich zakładów przemysłowych, które wobec spowodowanego wojną braku surowców stały bezczynnie. Wybudowane w ciągu kilku miesięcy instalacje elektryczne podłączono do urządzeń prądotwórczych z fabryki maszyn rolniczych Ludwika Reymonda, a po pewnym czasie również z miejscowego młyna parowego. Kiedy jednak do sieci zaczęto podłączać budynki prywatne, ilość wytwarzanej energii okazała się zbyt mała w stosunku do rosnącego zapotrzebowania. Na dodatek władze miasta zdawały sobie sprawę, że po unormowaniu się sytuacji gospodarczej i uruchomieniu fabryk maszyny wrócą do właścicieli.

Odszkodowanie dla strażaków

Odpowiedź na pytanie „co dalej?” padła 15 września 1915 r., kiedy radni podjęli decyzję o budowie w Koninie elektrowni miejskiej. Za realizacją pierwszej tak poważnej w dziejach konińskiego samorządu inwestycji głosowało 14 spośród 21 obecnych na posiedzeniu osób: Teodor Czajsner, Bernhard Danziger, Maurycy Flonder, Julian Grętkiewicz, Henryk Karkoszke, Lajb Krause, Ludwik Kociołkowski, Szul Leszczyński, Otto Meltzer, Roman Ostrzycki, Wincenty Pawłowski, Władysław Rajski oraz Gustaw Walter i Karol Walter.

Przygotowanie szczegółów przedsięwzięcia powierzono siedmioosobowej komisji, która 14 marca 1916 r., a więc niemal równo sto lat temu, zaproponowała, żeby elektrownia stanęła przy ówczesnej ulicy Nowej (obecnie Stanisława Staszica), gdzie przed stu laty kończyła się zwarta zabudowa miejska. Ponieważ na wskazanym placu znajdowała się tak zwana stała szopa (czyli remiza) straży ogniowej, za jej rozebranie magistrat musiał wypłacić strażakom odszkodowanie w wysokości 6 tys. marek (il. nr 1).

Za zaoszczędzone ruble

I właśnie fundusze były największym problemem przy realizacji ambitnej inwestycji, której, oszacowane na 100 tys. marek, koszty dalece przekraczały możliwości miejskiego budżetu.

strona 1 z 4
Jak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili
Jak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili
Jak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili
Jak mieszkańcy Konina na pierwszą elektrownię się zrzucili
Elektrownia5
Elektrownia6
Elektrownia7
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole