Kiedy ulica Bydgoska prowadziła prosto do Niesłusza
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
We wrześniu 1959 r. Ryszard Kapuściński dotarł ulicą Bydgoską do przejazdu kolejowego i po przejściu na drugą stronę torów znalazł się w... Niesłuszu.
Skąd ulica Bydgoska przy przejeździe kolejowym i Niesłusz na ulicy Torowej? - zapyta zapewne większość Czytelników. Ano stąd, że od wieków biegła tędy lądowa część szlaku bursztynowego, łączącego od średniowiecza Konin z Toruniem i Bydgoszczą, czego ślad wciąż widać na dzisiejszych mapach w postaci prostej linii, ciągnącej się (z dwiema przerwami) od ulicy Poznańskiej w Koninie aż do Rudzicy (il. nr 1). Częścią tego dawnego szlaku jest ulica Torowa, która we wrześniu 1959 r. jeszcze tej nazwy nie nosiła, bowiem w tamtym czasie leżała na terenie sołectwa i gromady Niesłusz, który w granicach administracyjnych Konina znalazł się dopiero w 1967 r.
Kapuściński w drodze do kopalni
Wróćmy do Ryszarda Kapuścińskiego, słynnego na całym świecie polskiego reportera, którego we wrześniu 1959 r. wysłała do Konina redakcja „Polityki”, by napisał o rodzącym się nowym okręgu przemysłowym (więcej o tej publikacji: w artykule: Kapuściński: Cała okolica dyszy tą kopalnią). W drodze do Marantowa Kapuściński zrobił serię zdjęć, dokumentując w ten sposób obraz naszego miasta w tamtym czasie. Na jednym z nich uwiecznił niewielki fragment dzisiejszej ulicy Torowej, ze Zdzisławą Bobrowską w otoczeniu gromadki dzieci na pierwszym planie (fot. nr 2).
Była to wtedy jedyna droga łącząca Konin z Niesłuszem. Nie było bowiem jeszcze ani spełniającej dzisiaj tę funkcję ulicy Przemysłowej, ani też leżącego dzisiaj na niej wiaduktu nad magistralą kolejową. Przekraczając tory, wchodził Kapuściński między pola i sady, a więc czysto wiejski krajobraz, z rzadko rozrzuconymi domami, które przy dzisiejszej ulicy Torowej pojawiły się zresztą dość późno. Między torami, a zwartą zabudową Niesłusza, która zaczynała się na wysokości dzisiejszego Konwartu, stało zaledwie sześć domów. Trzy najstarsze (na fot. nr 3 na pierwszym planie), przy których Ryszard Kapuściński zrobił swoje zdjęcie, powstały tuż przed 1939 r.
Najstarsze powstały przed wojną
– Mama opowiadała mi, że nasz dom całą wojnę stał z oknami zabitymi deskami, bo dziadek Franciszek nie zdążył go wykończyć przed wkroczeniem Niemców - pamięta Barbara Woźniak. - Wcześniej mieszkał w Rudzicy, gdzie był ogrodnikiem. Tutaj też założył ogród, który ciągnął się aż do torów, ale potem nam go zabrali.
Bobrowscy i dwie inne rodziny mieszkali obok państwa Woźniaków, w domu wynajmowanym od ówczesnego wójta gminy Gosławice Molickiego. – Wprowadziliśmy się tutaj w 1954 r., jak brat męża, który tu wcześniej mieszkał z rodziną, dostał mieszkanie w nowym bloku na Górniczej (więcej o Józefie Bobrowskim w artykule „Urodził się na węglu” – dop. red.) – wspomina pani Zdzisława. – Potem kupiliśmy ten budynek od Molickiego, wybudowany zresztą na działce, kupionej przez niego od mojego ojca Szczepana Wałęsy.
Sąsiadami Bobrowskich z drugiej strony są państwo Przybylakowie. – Domu, który tuż przed wojną mój dziadek kupił od kogoś, kogo dzisiaj byśmy nazwali developerem, już nie ma – wyjaśnia Henryk Przybylak. – Wprowadziliśmy się tutaj z rodzicami po śmierci dziadka Marcina w 1963 r. Teraz mieszkamy w nowym domu, który już ja zbudowałem.
Między strażą i stacją paliw
Jako czwarty przy tej ulicy stanął w 1950 r. w najwyższym jej punkcie, dzisiaj wciśnięty między straż pożarną a stację paliw, dom Ryszarda Sroczyńskiego. Pan Ryszard urodził się w Niesłuszu, a dom, w którym się wychował, wciąż jeszcze stoi przy Przemysłowej. Własny wybudował na rodzinnej parceli, ciągnącej się od jeziora Niesłusz aż do torów kolejowych. – Na naszej działce wybudowano między innymi rozdzielnię średniego napięcia dla odkrywki Niesłusz, a z drugiej strony wieżowiec przy Przemysłowej 5 – pokazuje. – Pamiętam jeszcze, jak ludzie ręcznie tłukli kamienie, którymi utwardzano drogę przy naszych domach – wspomina z uśmiechem.
Pod koniec lat pięćdziesiątych powstały przy tej drodze dwa kolejne domy. Pierwszy, tuż przed rozdzielnią wysokiego napięcia, patrząc od strony przejazdu kolejowego, wybudował w 1957 r. Jan Łechtański. Niecałe dwa lata później na południe od niego i jeszcze dalej od drogi stanął budynek państwa Chojnackich. Ziemię pod zabudowę obaj panowie dostali od wspólnych teściów Nowickich, również z Niesłusza.
A wokół pola i sady
Oba te domy Ryszard Kapuściński zobaczył jako pierwsze po przekroczeniu torów kolejowych. Dopiero kilkadziesiąt metrów dalej zatrzymał się przy wspomnianych trzech przedwojennych budynkach, gdzie zrobił zdjęcie Zdzisławie Bobrowskiej z dziećmi. A kiedy kilka minut później stanął na wzniesieniu obok domu Ryszarda Sroczyńskiego, zobaczył świeżo skoszone pola, za którymi dopiero zaczynała się zwarta zabudowa Niesłusza.