Awantura na Zatorzu. Nie chcą placu zabaw na skwerze
Miał być zmodernizowany plac zabaw, a może nie być go wcale. Mieszkańcy kilku bloków na konińskim Zatorzu zorganizowali wczoraj pikietę.
Miał być zmodernizowany plac zabaw, a może nie być go wcale. Mieszkańcy kilku bloków na konińskim Zatorzu zorganizowali wczoraj pikietę.
„Panie prezesie niech pan słucha głosu mieszkańców”, czy „Zamiast modernizacji zmiana lokalizacji”. Między innymi z takimi transparentami wczoraj późnym popołudniem na placu zabaw w okolicy ulic Moniuszki i Nowowiejskiego pojawili się mieszkańcy Zatorza.
- W październiku podczas spotkania w sprawie budowy parkingu obiecaliście, że wyremontujecie plac zabaw. Teraz dowiadujemy się, że plac ma zostać przeniesiony na skwer. Jedyne zielone miejsce zniknie, a co z tym po placu? Jednak parking? - dopytywali mieszkańcy.
Sprawa dotyczy terenu między blokami, niedaleko niewielkiego marketu. W pierwotnej koncepcji Spółdzielni Mieszkaniowej „Zatorze” istniejący tam plac zabaw miał zostać przeniesiony kilkadziesiąt metrów dalej, a w jego miejscu powstałby parking na około 30 aut. Po spotkaniu z mieszkańcami, którzy zagłosowali przeciwko tej inwestycji, władze spółdzielni zadeklarowały, że plac zabaw zostanie. Mało tego miał być zmodernizowany, ogrodzony i wyposażony w nowe urządzenia. Zamiast tego, zaczęły znikać stare.
- Nie ma już zjeżdżalni, ścianki wspinaczkowej. Powoli, niepostrzeżenie próbuje się zlikwidować ten plac zabaw – podkreślała jedna z mieszkanek.
Okazuje się, że plany spółdzielni się zmieniły. Wystartowała ona w ogólnopolskim konkursie na budowę placu dla maluchów. W zgłoszeniu jako lokalizację podano zielony skwer.
- To byłoby nowoczesne miejsce, które służyłoby dzieciom z ośmiu bloków. Nawet jeśli nie wygramy w tym konkursie to sami zbudujemy plac wart ok. 120 tys. zł. A w miejscu starego stanie klomb i ławeczki – mówi Henryk Kordaczuk, zastępca prezesa SM „Zatorze”.
Mieszkańcy jednak nie godzą się na zmiany. Ci, którzy ze swoich okien widzą zieleń, chcą żeby tak zostało. Większość tych, którzy od ponad 30 lat mają pod balkonami plac zabaw, też nie chce zmiany jego lokalizacji. Czy zatem spółdzielnia zrezygnuje ze swoich planów?
- Spotkamy się z radą nadzorczą i zobaczymy co dalej. Jeśli mieszkańcy nie chcą placu zabaw to nie będą mieli żadnego – podkreśla Kordaczuk.
Nie wiadomo kiedy może zapaść ostateczna decyzja w tej sprawie. Mieszkańcy liczą, że zmieni się ona wraz ze zmianą władz spółdzielni. Wybory już w czerwcu.