Po otwarciu huty znaleźli premiera Cyrankiewicza pod zbożem
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Uruchomienie nowej huty aluminium w Koninie było wydarzeniem rangi państwowej. Tym wyższej, że 1966 był rokiem rywalizacji władzy kościelnej z państwową o to, czy świętujemy tysiąc lat chrztu czy raczej państwa polskiego.
Uruchomienie nowej huty aluminium w Koninie było wydarzeniem rangi państwowej. Tym wyższej, że 1966 był rokiem rywalizacji władzy kościelnej z państwową o to, czy świętujemy tysiąc lat chrztu czy raczej państwa polskiego.
Uroczyste otwarcie nowej Huty Aluminium „Konin” (o jej budowie można przeczytać w artykułach „Zanim na polach Malińca i Sulanek wyrosła huta aluminium” oraz „Czerwony ze złości Francuz bulgotał niezrozumiale i tupał”) zaplanowano na 20 lipca 1966 r. z udziałem samego premiera Józefa Cyrankiewicza. Im bliżej było tego dnia, tym bardziej nasilał się wyścig z czasem, tak typowy dla tamtych czasów, kiedy największym priorytetem była realizacja wytyczonych planów i dotrzymywanie wyznaczonych terminów.
Odjeżdżali z budowy nocą
Od 10 lipca codziennie wieczorem odbywały się konferencje, na których oceniano stan prac i ustalano, co pozostało jeszcze do zrobienia. - Trzynastego lipca o godzinie osiemnastej zapada od dawna oczekiwana decyzja o gotowości podjęcia rozruchu technologicznego – wspominał autor Monografii budowy Huty Aluminium „Konin”, opracowanej rok później w Przedsiębiorstwie Robót Elektrycznych „Elektromontaż” w Łodzi. Ustalono, że napięcie na wanny elektrolityczne, w których będzie produkowane aluminium, zostanie załączone nazajutrz o godz. 7.00.
- Odjeżdżamy z budowy nocą – czytamy dalej w kronice Elektromontażu. - O siódmej rano musimy być na posterunku wypoczęci. Mimo silnego wyczerpania trudno nam zasnąć. Dyskusja z dyrektorem Witczakiem nie ustaje do późna w nocy (na fot. nr 1 z lewej dyr. Elektromontażu Zygmunt Witczak i główny kierownik robót z ramienia tej firmy Jerzy Czajkowski). Na budowie zaś trwa całonocny dyżur naszych pracowników (na fot. nr 2 elektroliza nocą przed rozruchem).
100 tys. amperów
Następnego dnia wszyscy kierownicy robót, brygady montażowe i rozruchowe byli na miejscu już o szóstej rano. Po przeprowadzeniu ostatnich przeglądów, o ósmej kierownicy wydziałów eksploatacyjnych zameldowali dyrektorowi huty Zygmuntowi Sallerowi gotowość służb eksploatacyjnych do rozpoczęcia procesu technologicznego. Na moment włączenia napięcia oczekiwali w (nomen omen) napięciu projektanci, wykonawcy, służba inwestycyjna oraz Francuzi z firmy Pechiney.