Ani kroku dalej! Setki wściekłych kobiet przeszły ulicami Konina
Deszcz nie przeszkodził mieszkańcom Konina, którzy protestowali przeciwko wprowadzeniu zakazu aborcji. W strajku ostrzegawczym pod hasłem „Ani kroku dalej!” wzięło udział kilkaset osób.
„Moja macica, moja sprawa”, „Piekło kobiet trwa”, „Ręce precz od kobiet”, czy „Jeszcze Polka nie zginęła”. Między innymi transparenty z takimi hasłami niosły dziś koninianki i koninianie, którzy nie zgadzają się na zaostrzenie przepisów dotyczących usuwania ciąży.
- Mam córkę i nie wyobrażam sobie, żeby ona nie miała prawa wyboru. Nie chodzi o to, że jestem za aborcją. Ale to My, a nie państwo powinnyśmy o tym decydować – mówi pani Katarzyna z Konina.
Manifestacja przeszła sprzed tunelu na Zatorzu do biura Prawa i Sprawiedliwości. Tam wygłoszono przemówienia.
- Konin się obudził. Jestem z Was dumna! Jeszcze nie było tak licznego protestu w naszym mieście! To znaczy, że jesteśmy wściekłe na to co się dzieje. Nie pozwolimy zabierać nam wolności – grzmiała Ewa Jeżak, prezeska Konińskiego Kongresu Kobiet.
Chętnych do zabrania głosu nie brakowało.
- Opiekuję się niepełnosprawnym bratem. Trzeba przy nim zrobić wszystko. Jestem kucharką, sprzątaczką, fryzjerką i kosmetyczką. Czy kogoś to obchodzi, że to praca 24 godziny na dobę? Nie! Państwo się w ogóle nie interesuje takimi ludźmi jak ja – mówiła jedna z protestujących.
Uczestnicy manifestacji chcieli spotkać się z posłem Witoldem Czarneckim. Jego biuro było jednak zamknięte. Przed drzwiami ustawiono kilka transparentów i złożono wieszaki. Czarny protest poszedł dalej.
Na konińskiej starówce manifestujący zatrzymali się przed biurem poselskim Bartosza Józwiaka z Kukiz&39;15. Parlamentarzysty nie było, ale szefowa biura przyjęła ulotki i wieszaki. Podobnie było w biurze poselsko-senatorskim PiS przy ul. Kramowej, gdzie resztę transparentów od protestujących przyjął Alfred Budner, ojciec senator Margarety Budner.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.