Willa przy ulicy Bydgoskiej była letnią rezydencją?
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Kiedy stanęła przed wojną przy ulicy Bydgoskiej - ważnej wtedy drodze z Konina do Torunia i Bydgoszczy - otulały ją sady i pola, a najbliższym sąsiedztwem były – stojące przy ówczesnej ulicy Polnej (dzisiaj Aleje 1 Maja) - willa Władysława Piestrzyńskiego (dzisiejszy „Pałacyk”) i willa przedwojennego policjanta Nowaczyka.
W latach sześćdziesiątych wszystkie te budynki otoczyły bloki nowego osiedla, ale tylko willa (fot. nr 1, 2 i 3) pana Idzikowskiego (na fot. 4 po lewej) – wraz z ulicą Bydgoską (fot. nr 5), której przebieg uległ zmianie, po wybudowaniu na jej trakcie Domu Kultury Oskard (fot. nr 6) – znalazła się nagle poza centrum miasta. Na dodatek w 1970 r. została całkowicie zasłonięta przez nowy gmach Sądu Rejonowego (dzisiaj Okręgowego – na fot. nr 7).
Powierzył dom sąsiadowi
Nie wiemy, jak to było przed 1939 r., ale po zakończeniu wojny pan Idzikowski (jego imieniu nie udało się ustalić) przyjeżdżał do swojej willi w Koninie tylko w miesiącach, kiedy było ciepło. Być może dom w Czarkowie od początku był pomyślany jako letnia rezydencja. Wiemy natomiast, że jego właściciel wszedł w porozumienie z Józefem Walczakiem, znanym w Koninie czapnikiem, który od 1946 r. stał się jego sąsiadem, i powierzył mu opiekę nad swoją nieruchomością, gdy nie było go na miejscu. – Bardzo możliwe, że dziadek kupił od niego swoją działkę – przypuszcza Krystyna Malak, wnuczka Józefa Walczaka. – Początkowo nadal mieszkał w starym Koninie, a tu wybudował tylko coś prowizorycznego, gdzie prowadził sprzedaż czapek. Dopiero z czasem przeprowadzili się tutaj ma stałe (na fot. nr 8 Zofia i Józef Walczakowie przed domem przy Bydgoskiej).
Opowiadał o Ameryce
Po wojnie, jak wszyscy właściciele nieruchomości, pan Idzikowski musiał podzielić się swoją willą z dokwaterowanymi lokatorami. Chcąc zachować jakąś kontrolę nad tym, kto zamieszka w jego domu, odstąpił prawie cały parter córce Józefa Walczaka, kiedy ta wyszła za mąż. – Pan Idzikowski się u nas stołował. Był to zapewne element rozliczeń z moimi rodzicami – opowiada Krystyna Malak.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.