Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Konin bez otwartej debaty. Piotr Korytkowski gotów, jego rywal nie

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPo dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego

Po dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Po dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego

Choć wkrótce minie od tamtych chwil osiemdziesiąt lat, o swoim pożegnaniu z ojcem Zofia Skalska wciąż opowiada ze ściśniętym gardłem. Dopiero po latach dowiedziała się, że jego życie zakończono strzałem w głowę, a ciało zepchnięto do rowu gdzieś pod Charkowem.

Choć wkrótce minie od tamtych chwil osiemdziesiąt lat, o swoim pożegnaniu z ojcem Zofia Skalska wciąż opowiada ze ściśniętym gardłem. Dopiero po latach dowiedziała się, że jego życie zostało przerwane strzałem w głowę, a ciało zepchnięto do rowu gdzieś pod Charkowem.

– To było tak dawno, miałam wtedy zaledwie osiem lat, a wciąż mam przed oczami tatę w mundurze, jak zwraca się do pana Wincentego Kosiorkiewicza, woźnego w naszej szkole, że oddaje nas pod jego opiekę - wspomina Zofia Skalska. - Pan Wincenty był człowiekiem samotnym i tata bardzo go lubił, podobnie zresztą, jak wszyscy chyba w szkole. I on faktycznie się nami, to znaczy mną, moim starszym bratem i mamą, zaopiekował. Na tyle, na ile mógł i potrafił.

Austriak dał zastrzyk

Obchody dziewięćdziesięciolecia, mieszczącej się w Gosławicach, Szkoły Podstawowej nr 10 w Koninie będą połączone z uroczystym odsłonięciem tablicy, upamiętniającej Stefana Rybarczyka (fot. nr 1), który był jej ostatnim przed wojną kierownikiem.

Kiedy Niemcy wkroczyli do Gosławic, wyrzucili Lucynę Rybarczyk i dwójkę jej dzieci z mieszkania w szkole (na fot. nr 2, zrobionej przed 1939 r.). Cała trójka przeniosła się do domu młynarza Stanisława Kuszyńskiego, do którego piekarni dzieciarnia biegała podczas przerw na drugą stronę ulicy po świeże bułki. Wkrótce okupanci wyrzucili stamtąd jego rodzinę, ale Rybarczyków pozostawili. – To wtedy pan Kosiorkiewicz uratował mi życie – pamięta Zofia Skalska. – Zachorowałam na dyfteryt, więc on przyprowadził ze szkoły, gdzie stacjonowali niemieccy żołnierze, lekarza w mundurze, który dał mi zastrzyk. Ten Austriak powiedział, że mi pomaga, bo w domu zostawił takie same małe dzieci, jak ja.

Piszcie, nie czekając na odpowiedź

Jesienią 1939 listonosz przyniósł im kartkę, adresowaną częściowo cyrylicą (il. nr 3): „Żyję – jestem zdrów i cały” – przeczytali najważniejszą dla nich informację. Stefan Rybarczyk napisał, że jest w obozie jeńców wojennych w Starobielsku, i że bardzo za nimi tęskni. Martwi się o najbliższych i często śni o nich. Wciąż ogląda ich fotografie, które tam, w tym ciężkim położeniu są dla niego jak relikwie: „Poprzez fotografie jestem zawsze z Wami”. Miesiąc później przyszła druga kartka, datowana na 30 listopada 1939 r. „Jestem w ZSRR, czuję się zdrów” – napisał. „Piszcie do mnie dużo i często, nie czekając na moją odpowiedź, będzie to dla mnie najmilsza lektura.” – prosił.

strona 1 z 3
strona 1/3
Po dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego
Po dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego
Po dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego
Po dwóch latach wystąpiła do sądu o uznanie męża za zmarłego
1489270411-y4qq5k-rybarczyk5.jpg
1489270412-x0uphb-rybarczyk6.jpg
1489270435-g9t1d9-rybarczyk7.jpg
1489270439-jajxri-rybarczyk8.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole