Rutkowski kontra policja. Na tropie kradzieży ubrań spod Turku
Kradzież ubrań i zamieszanie podczas jej wyjaśniania. Właściciel biura detektywistycznego Krzysztof Rutkowski ogłasza kolejny spektakularny sukces i... znowu narzeka na współpracę z policją.
Kradzież ubrań i zamieszanie podczas jej wyjaśniania. Właściciel biura detektywistycznego Krzysztof Rutkowski ogłasza kolejny spektakularny sukces i... znowu narzeka na współpracę z policją.
Do kradzieży odzieży wartej 200 tys. zł miało dojść między 11 a 13 marca w miejscowości Grabieniec koło Turku. Poszkodowana kobieta złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na policji. Kilka dni później o pomoc w odnalezieniu rzeczy poprosiła Krzysztofa Rutkowskiego.
- Wskazała osoby podejrzane, m.in. męża, z którym zamierza się rozwieść. Nasze biuro przeprowadziło bardzo szczegółową analizę i zabezpieczyło monitoring oraz zdjęcia, na których widać męża pani Karoliny – mówi Rutkowski.
Kobieta miała rozpoznać swoje przedmioty na jednej z aukcji internetowych. Udało się ustalić adresy, gdzie skradziony towar jest przetrzymywany. Skradzione ciuchy znajdowały się w Żychlinie, pow. kutnowski. Na miejsce wezwano policję. Zdaniem Rutkowskiego, mundurowi z Turku nie chcieli z nim współpracować. Jak opowiadał, został zignorowany przez dyżurnego i naczelnika wydziału kryminalnego.
- Współpracowaliśmy w tej sprawie z policją w Kutnie – podkreśla Mateusz Latuszewski, rzecznik policji w Turku.
Ostatecznie zabezpieczono 11 worków z ubraniami. Policja w tej sprawie przesłuchała jedną osobę. Nikomu nie postawiono zarzutów.