Ubywa ratowników WOPR i miejsc przeznaczonych do kąpieli
Coraz mniej miejsc przeznaczonych do kąpieli w naszym regionie. Koniński WOPR odebrał do tej pory tylko osiem takich miejsc.
Coraz mniej miejsc przeznaczonych do kąpieli w naszym regionie. Koniński WOPR odebrał do tej pory tylko osiem takich miejsc.
Sezon już ruszył, ale jak się okazuje w okolicach Konina znikają bezpieczne, czyli strzeżone przez ratowników kąpieliska.
- Właściciele ośrodków rezygnują z miejsc przeznaczonych do kąpieli. Dążymy do tego, żeby je stworzyć. Ale wynagrodzenie ratownika, wyznaczenie miejsca do kąpieli, zakupienie lin to są koszta. Rozumiem właścicieli, ale nie należy oszczędzać na bezpieczeństwie – mówi Małgorzata Chuda, prezes WOPR w Koninie. - W ubiegłym roku w powiecie konińskim utonęło 8 osób, ale żadna w strzeżonym miejscu – dodaje.
W powiecie konińskim WOPR odebrał póki co osiem miejsc przeznaczonych do kąpieli. Są to: Przystań Gosławice, Ośrodek Gwarek nad jeziorem Ślesińskim, OSiR w Wilczynie, OSiR w Trębach Starych, jezioro w Parku Rekreacji i Aktywności Fizycznej w Kleczewie oraz trzy miejsca na jeziorze Powidzkim (Przybrodzin, Łazienki i Dzika Plaża). Na odbiór czekają jeszcze dwa miejsca przeznaczone do kąpieli w Ślesinie.
Choć przy wymienionych plażach są pełne obsady ratowników to ze względu na kiepskie zarobki, ratowników w regionie jest coraz mniej.
- Większość wyjeżdża zagranice, bo tam mają w sezonie inne wynagrodzenia. Tu jest to od 1800 do 2000 zł, gdzie samo wyszkolenie kosztuje 1500 zł. Ratownik pracuje od poniedziałku do niedzieli, a praca jest naprawdę odpowiedzialna – mówi Małgorzata Chuda.
Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe również boryka się z problemami finansowymi. Mają sprzęt i obsługę, ale nie mają pieniędzy na przykład na paliwo do łodzi motorowych. Jak podkreśla prezes Chuda, w ubiegłym roku WOPR z Urzędu Marszałkowskiego otrzymało pieniądze na dwa patrole grupy interwencyjnej (300 zł). W tym roku nie ma ich w ogóle, a żeby czuwać nad bezpieczeństwem wypoczywających w sezonie potrzeba jest około 5 tys. zł.
- Chcielibyśmy, żeby zawsze w razie potrzeby mieć pełny bak – podkreśla Chuda.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.