9000 km rowerem po Europie. Niezwykła pasja strażaka z Konina
Setki godzin w siodełku, tysiące pokonywanych kilometrów, a w zamian – niesamowite widoki i wspomnienia z ciekawych miejsc w całej Europie. Tak wygląda pasja Sylwestra Banasika, konińskiego strażaka.
Berlin, Amsterdam, Wenecja, Lazurowe Wybrzeże, Hiszpania i Portugalia – to tylko kilka z wielu miejsc, które Sylwester Banasik odwiedził na swoim rowerze. Koninianin sukcesywnie powiększa mapę swoich europejskich wojaży. Swoją pasją chciałby teraz zarazić innych.
A wszystko zaczęło się od… wycieczek z tatą. - Od zawsze jeździłem na rowerze, od dzieciństwa. I tak mi zostało – przekonuje Sylwester Banasik. Jako dorosły człowiek przekuł tę dziecięcą pasję w sposób na spędzanie wolnego czasu. - Kiedyś chodziłem po górach wysokich. Te wyjazdy są jednak trudne w organizacji. Nieraz jedzie się dużo kilometrów, a pogoda nie pozwoli wejść na górę. Rower jest o tyle fajny, że wychodzi się z domu i można jechać.
Pierwszy dłuższy wyjazd wiódł od Konina przez Pragę, Wiedeń i Bratysławę. W siedem dni koninianin pokonał 1400 km. – Wtedy złapałem bakcyla – przyznaje. W kolejnych latach przejechał łącznie niemal 9000 km po europejskich drogach. W marcu 2016 r. odwiedził Berlin i Amsterdam, w czerwcu – Wiedeń, Wenecję i Lazurowe Wybrzeże (aż do słynnego Saint Tropez) oraz Alpy, w marcu tego roku był w Hiszpanii i Portugalii, a w czerwcu przejechał aż jedenaście krajów, głównie na Bałkanach.
Jak sam mówi, najprzyjemniej wspomina wszystkie trasy górskie. - Zawsze lubiłem jeździć po górach. Powrót przez Alpy, najwyższą przełęcz we Francji, prawie 2700 m. W czerwcu na takich przełęczach były trzy stopnie i padał śnieg. W takich momentach nie jest łatwo i przyjemnie. Ale gdy się później wraca, ogląda zdjęcia i filmy, to jest rewelacja, ciekawe wspomnienia – przyznaje Sylwester Banasik.
Każdy dzień w trasie to około dziesięciu godzin w siodełku. – Czasem nawet do dwunastu godzin – mówi rowerzysta. Górskie podjazdy, ale i niekiedy ciężkie płaskie odcinki. Noclegi jak najmniejszym kosztem, zazwyczaj w namiocie, na dziko. – Mam zaplanowaną trasę, widełki liczby kilometrów i jak ona ma wyglądać. Zawsze jest kilka wariantów, najbardziej optymistyczny i trochę mniej. Danego dnia jednak nie mam pojęcia, gdzie będę spał. Kryzysy są każdego ambitnego dnia. Trzeba sobie jednak radzić.
Choć tego typu wyjazdy wymagają przygotowania, Sylwester Banasik przekonuje, że niemal każdy może w ten sposób zwiedzać świat. - Często ludzie się boją. Nie trzeba jednak od razu zaczynać od wyjazdu na 4000 km po Europie. Można zrobić wycieczkę dookoła Konina. Wystarczy rower i nie musi być drogi. Musi być tylko sprawny. Jeżeli złapie się bakcyla można myśleć o czymś dalszym i o lepszym sprzęcie. Ostatni wyjazd, dwadzieścia dni i zwiedzone jedenaście krajów Europy kosztował 1600 zł. Nie mnie oceniać, czy to dużo, czy mało.
- Jeżdżę rowerem cały rok. Nie mam planów treningowych. Zimą, gdy jest bardzo zła pogoda jeżdżę w domu na trenażerze. Przy okazji rower stał się formą utrzymania kondycji do mojej pracy – mówi Sylwester Banasik. Rowerzysta na co dzień pracuje w konińskiej Państwowej Straży Pożarnej. W jego wyprawach wspierają go koledzy z pracy. - Na początku było to dla nich coś nowego. Teraz już wszyscy przywykli. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że tak to działa.
Na dobre słowo może zawsze liczyć również w trasie. Szczególnie, gdy kilka tysięcy kilometrów od domu spotka swoich rodaków. - Ostatnio w Czarnogórze, po przejechaniu około 2500 km, spotkałem na parkingu dwie rodziny z Polski. Pierwsze pytanie jakie mi zadali: Ale skąd ty tu? Zazwyczaj, gdy ktoś słyszy, ile kilometrów przejechałem to jest takie: łał i ciekawa rozmowa – opowiada Sylwester Banasik.
Plany na najbliższe wyjazdy są równie, jeśli nie nawet bardziej ambitne, niż do tej pory. Już w sierpniu koniński rowerzysta chce wystartować w rowerowym maratonie dookoła Polski. Trasa liczy 3100 km i uczestnicy muszą ją pokonać w dziesięć dni. A w następnym roku – Tajlandia lub Indie. - Uwielbiam upał, dla mnie nie ma pojęcia: za gorąco. W Tajlandii jest też mnóstwo dostępnych owoców. Jestem weganinem i dla mnie to powinien być raj – przekonuje Sylwester Banasik.
Więcej informacji o rowerowych podróżach Sylwestra Banasika znaleźć można na profilu facebookowym Bikeandfire.
fot. archiwum prywatne Sylwestra Banasika
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.