Konin. Na wózkach sprawdzali bariery architektoniczne
Nie chodzi o wytykanie błędów, ale uświadomienie problemów. Tak o spacerze na wózkach inwalidzkich mówili niepełnosprawni z konińskiej fundacji „Podaj dalej”.
Nie chodzi o wytykanie błędów, ale uświadomienie problemów. Tak o spacerze na wózkach inwalidzkich mówili niepełnosprawni z konińskiej fundacji „Podaj dalej”.
Spacer, na który zaproszono samorządowców, urzędników i przedstawicieli organizacji pozarządowych zorganizowano po raz drugi. Zeszłoroczna przechadzka z ul. Południowej do centrum Konina przyniosła wymierny efekt. Po wielu latach próśb, obniżone zostały krawężniki przy przejściach dla pieszych na rondzie Solidarności. W tym roku, podopieczni „Podaj dalej” postanowili zwrócić uwagę na starówkę.
- Chodzi o sprawdzenie przez osoby sprawne i zobaczenie naszych problemów. Takie zmierzenie się z nimi przynosi większe korzyści niż konferencje o barierach architektonicznych – mówi Maciej Wiatrowski z „Podaj dalej”, organizator spaceru.
Jedynym z dwóch radnych, którzy przyjęli zaproszenie niepełnosprawnych był Michał Kotlarski.
- To jest olbrzymie wyzwanie i daje inną perspektywę. Szczególnie dla radnych jest to cenne, bo pozwala myśleć o inwestycjach miejskich przez pryzmat osób, które jeżdżą na wózkach – mówi Kotlarski. - Widzę, że starówka jest w ogóle niedostosowana. Już jakiś czas temu prezydent zapowiadał, że bulwar będzie dostosowany dla wózków, czy rolkarzy. Mam nadzieję, że w tym roku dzięki tej inicjatywie uda się to zrealizować – dodaje.
Wśród uczestników spaceru nie zabrakło oficera do spraw dostępności. Jak sam przyznał, na wózku siedział pierwszy raz w życiu.
- Optyka zmienia się radykalnie. To jest taki dzień do refleksji i empirycznego doświadczenia – mówi Tomasz Gilewski.
Niepełnosprawni chcieli pokazać jak ciężko jeździ się po bruku, jak muszą sobie radzić z pokonywaniem krawężników, omijaniem stojących na chodnikach samochodów, wjeżdżaniem do restauracji, a także chęcią skorzystania z dobrodziejstw Centrum Informacji Miejskiej. To ostatnie miejsce okazało się być najdłuższym przystankiem. Najpierw ze schodołazu próbowała skorzystać Anna Leśna – Szymańska ze stowarzyszenia „Gepetto”. Jej wózek nie pasował jednak do urządzenia, choć to miało być uniwersalne.
- Przymocowanie mnie trwało bardzo długo. Nie wróciłabym tu drugi raz – mówi Leśna – Szymańska.
W końcu po kilkunastu minutach udało się wpiąć wózek radnego Michała Kotlarskiego. Nie bez problemów, udało się uruchomić urządzenie. - Nie czuję się w tym komfortowo – mówi radny.
Karol Włodarczyk z fundacji „Podaj dalej” podkreśla, że nie rozumie czemu w budynku CIM nie wybudowano windy, bo miejsce na to jest.
- Zamiast tych schodów za pewnie ok. 20 tys. zł, można było dołożyć 80 tys. zł i byłaby winda. Pracownicy CIM tłumaczą, że przez 2 lata ze schodołazu skorzystała tylko jedna osoba. Może dlatego, że budynek jest niedostosowany i szkoda im czasu – mówi Włodarczyk.
Urządzenia nie wypróbował oficer do spraw dostępności. Jak jednak podkreślił, za tydzień planuje on spotkanie w fundacji „Podaj dalej” i zamierza tam porozmawiać zarówno o spacerze jak i schodołazie.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.