Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Popkowski, a następnie Korytkowski. Kandydaci odpowiedzą na wasze pytania

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin. Pobił, aż zabił. Teraz 50-latek mówi, że oddałby za żonę życie

Konin. Pobił, aż zabił. Teraz 50-latek mówi, że oddałby za żonę życie

Dodano: , Żródło: LM.pl
Konin. Pobił, aż zabił. Teraz 50-latek mówi, że oddałby za żonę życie

W Sądzie Okręgowym w Koninie ruszył proces przeciwko 50-letniemu Dariuszowi G. Mężczyzna odpowiada za pobicie ze skutkiem śmiertelnym swojej żony – Anny G.

Do tragedii doszło w Kole w grudniu ubiegłego roku. Para nie stroniła od alkoholu. Między małżonkami miało dojść do kłótni, a Dariusz G. miał pobić niepełnosprawną, sparaliżowaną żonę.

- Kopał pokrzywdzoną po całym ciele, czym spowodował obrażenia w postaci stłuczenia głowy, wieloodłamowego złamania kości nosowej, sińców na ramieniu, złamania żebra, a ponadto ostrego zapalenia trzustki, rozerwania jelita cienkiego i zapalenia otrzewnej – czytała w akcie oskarżenia Katarzyna Jaśniak z Prokuratury Rejonowej w Kole.

Śledczy zarzucają również 50-latkowi, że od kwietnia 2005 roku do 14 grudnia 2016 roku znęcał się on fizycznie i psychicznie nad żoną. Mężczyzna jest oskarżony o to, że będąc pod wpływem alkoholu wszczynał bez powodu awantury domowe, podczas których wyzywał, ośmieszał, krytykował, poniżał i stosował przemoc fizyczną wobec Anny G.

- Nie przyznaję się do popełnienia wszystkich czynów – mówił w sądzie Dariusz G.

Mężczyzna tłumaczył, że od lat choruje na cukrzycę. Feralnego dnia miał niedocukrzenie i nie pamięta całego zdarzenia.

- Żona krzyknęła, żebym napił się cukru. Poszedłem do kuchni i po kilku minutach wróciła mi świadomość. Pytałem co się stało. Żona powiedziała, że ją kopnąłem. Zacząłem jej pomagać, bo bolał ją brzuch. Poszedłem do sklepu po lekarstwa dla niej. Jak nie przechodziło to zadzwoniłem po karetkę – wyjaśniał Dariusz G.

Oskarżony stwierdził przed sądem, że wcześniej nie był żony. Przyznał, że kłótnie się zdarzały, zdarzało się też szarpanie.

- Prosiłem ją, żeby przestała pić. Cały czas narzekałem, że żona nie pracuje. Chciałem, żeby mi pomagała. Wyzywałem ją na przykład „bezrobotna cholero”, „pijaczko”. Teraz to ja bym za nią życie oddał – mówił Dariusz G.

Zupełnie inaczej relacje między małżonkami opisuje Aleksandra Z., córka Anny G. Kobieta przez kilka lat mieszkała z parą. Wyprowadziła się w 2009 roku, bo jak mówi, miała dość patrzenia na to co się dzieje w domu.

- Wielokrotnie byłam świadkiem pobicia mamy. Ona była alkoholiczką, ale Darek również nim jest. Jak on pił to był bardzo agresywny, wyzywał, bił. Zazwyczaj uciekałam, ale zdarzyło się, że mnie uderzył. Raz popchnął mnie tak, że upadłam i uderzyłam głową w drzwi. Wylądowałam wtedy w szpitalu z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu – mówiła Aleksandra Z. - Takich sytuacji jak bił mamę było mnóstwo. Potrafił ją rzucić na podłogę, bić pięściami, kopać. Nie patrzył gdzie uderza. Mama straciła przez niego zęby, twarz miała w bliznach, złamany nos – dodaje.

Kobieta przyznała, że kiedy jej matka trafiła do szpitala najpierw w Kole, później w Koninie, zadzwonił do niej Dariusz G. Jednak jego wersja wydarzeń odbiegała od tej przedstawionej dziś w sądzie.

- Całą drogę do Konina kłamał, że mama przewróciła się w nocy na wózek i rączką uderzyła się w brzuch. Jak ją zobaczyłam to wiedziałam, że ją pobił. Mama wyglądała strasznie. Była posiniaczona i opuchnięta – podkreślała Aleksandra Z. - Kiedy się wybudziła ze śpiączki zapytałam ją, czy on ją pobił. Kiwnęła głową, że tak. Później mówiła, że nie chce mieć z Darkiem już nic wspólnego – dodała ze łzami w oczach.

Przed sądem dziś zeznawał również brat Anny G., który potwierdził, że w małżeństwie siostry nie działo się dobrze. Podkreślił, że kobieta nie zgłaszała tego na policję, bo była na utrzymaniu Dariusza G. Zupełnie inaczej o małżeńskich relacjach mówiła siostra oskarżonego, która przyznała, że z bratem nie ma częstego kontaktu. Jednak w jej domu nigdy nie pojawił się on będąc pod wpływem alkoholu, a kiedy rozmawiał ze swoją żoną telefonicznie zawsze grzecznie się do niej odnosił. Sąd przesłuchał dziś również policjantów, ratowników medycznych i lekarza, który operował Annę G. Kobieta zmarła 14 lutego tego roku w szpitalu.  

Konin. Pobił, aż zabił. Teraz mówi, że oddałby za żonę życie
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole