Konin. Skatował żonę w Wielkanoc. Sąsiadka słyszała krzyki
Słyszała jak bił żonę wieczorem przed Wielkanocą. Dziś przed Sądem Okręgowym w Koninie zeznawała sąsiadka Andrzeja A., który odpowiada za śmiertelne pobicie Grażyny A.
Dramat rozegrał się 16 kwietnia ubiegłego roku we Wrzącej Wielkiej, pow. kolski. Andrzej A. wrócił do domu z porannej mszy świętej w Wielkanoc. Kiedy zobaczył śpiącą żonę miał się zdenerwować „bo była pijana i nie zrobiła śniadania”. Mężczyzna uderzył Grażynę A. pięściami w brzuch, a potem kolanem. Kolejne godziny kobieta przeleżała w łóżku, ale kiedy jej stan się pogorszył, Andrzej A. wraz z córką Moniką, zawiózł żonę do szpitala. Tam kilka dni później, kobieta zmarła.
Dziś przed sądem zeznawała sąsiadka, której posesja graniczy z posesją państwa A.
- Słyszałam czasami awantury z domu A. Było ich słychać oboje. Kilka razy widziałam ślady pobicia, na rękach i szyi Grażyny – mówiła. - Słyszałam wtedy jak ją bił. Byłam wieczorem na podwórku. To było wieczorem. Ona krzyczała, ale to nie potrafię sprecyzować, czy to były jakieś słowa – dodała.
Kobieta bywała w domu sąsiadów. Z żoną oskarżonego pracowała i jak podkreśla, Andrzej A. często chodził pijany, natomiast od Grażyny A. zdarzyło się, że czuła woń alkoholu.
- Grażyna dbała o dom. Jako sąsiadki rozmawiałyśmy o tym co gotujemy, czy pieczemy. Z rozmowy z nią wynikało, że przygotowywała święta. Robiła święconkę, pokazywała mi babkę – mówiła sąsiadka.
Przesłuchany przez sąd został też policjant z kolskiej jednostki, który przesłuchiwał świadków w sprawie. Andrzejowi grozi co najmniej 5 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, lub dożywocie.