Tadeusz Rydzyk jest wybitnym politykiem, uważa Monika Płatek

Powyższa opinia nie była jedynym zaskoczeniem, jakie stało się udziałem uczestników wczorajszego spotkania z prof. Moniką Płatek, prawniczką z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Ludzie, jak już się najedzą, chcą mieć poczucie godności – stwierdziła Monika Płatek. – A Radio Maryja daje swoim słuchaczom poczucie wspólnoty i zaspokaja ich potrzebę bycia wysłuchanym – uzasadniła swoją opinię o twórcy toruńskiej rozgłośni.

Wypowiedź o kontrowersyjnym redemptoryście była częścią odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak wysokim poparciem społecznym wciąż cieszą się w Polsce rządy ugrupowania, które nie liczy się z porządkiem prawnym. – Jak biedne musi być nasze społeczeństwo, skoro można je kupić za pięćset złotych? – pytała. – Ale to właśnie jest skutek zaniedbania sfery socjalnej, na przykład zamknięcia przed laty z dnia na dzień Państwowych Gospodarstw Rolnych i pozostawienie ogromnej masy ludzi samym sobie.

Mówiąc o tym, popularna prawniczka przestrzegała przed uproszczonymi sądami na temat wyborców PiS. – Oni nie są odszczepieńcami, którzy nie wiedzą, co robią – mówiła i przypomniała, że przed 1989 rokiem dzieci i młodzież miały w szkole zajęcia pozalekcyjne i bez względu na poziom zamożności rodziców mogły korzystać z zajęć w domach kultury. – Ludzie, którzy nie byli wtedy zamożni, mogli sobie przynajmniej mówić, że nie mają kasy, bo są uczciwi. A w 1989 r. całym masom ludzi powiedziano „spadajcie”. Odebrano im godność. Bo teraz ci, którzy nie mają kasy, są po prostu kiepscy.

Tłumacząc źródła popularności Prawa i Sprawiedliwości profesor Monika Płatek zdzierała też zasłony dymne obozu rządzącego. – Kornel Morawiecki powiedział, że nie prawo jest ważne, ale naród. I to jest niebezpieczne. Bo to właśnie prawo, a szczególnie konstytucja ogranicza demokrację, stanowiąc, że ci, którzy dojdą do władzy, mogą tylko to, na co im to prawo pozwala. Prezydent Duda mówiąc, że uwolni sądy od ambarasu z Mariuszem Kamińskim i ułaskawiając swojego kolesia partyjnego, którego później zrobił ministrem, powiedział nam jednocześnie, że może z nami zrobić, co chce - tłumaczyła.