Pobił śmiertelnie żonę w Wielkanoc. Trafi do więzienia na 5 lat
Na 5 lat więzienia skazał koniński sąd 58-letniego Andrzeja A., który w ubiegłoroczną Wielkanoc pobił swoją żonę. Kobieta zmarła kilka dni później.
Do rodzinnej tragedii doszło w połowie kwietnia 2017 roku we Wrzącej Wielkiej w powiecie kolskim. Andrzej A. wrócił do domu z mszy rezurekcyjnej. Grażyna A. spała. Mężczyzna miał się zdenerwować, że jest pijana i nie zrobiła wielkanocnego śniadania. Uderzył ją pięścią w brzuch, a potem kolanem. Kolejne godziny kobieta przeleżała w łóżku. Kiedy jej stan się pogorszył, mąż z córką zawieźli ją do szpitala. Tam, 21 kwietnia zmarła.
- Poczułem alkohol, zdenerwowałem się i nieumyślnie ją uderzyłem. Jak była trzeźwa to wszystko było bardzo dobrze. Bardzo żałuję tego co się stało. Chciałbym przeprosić rodzinę. Mam dosyć kary, bo żona nie żyje, a ja ciągle myślę o tym i spać nie mogę – mówił dziś przed sądem Andrzej A.
W ostatnim słowie prokurator podkreśliła, że małżeństwo nadużywało alkoholu, jednak to Andrzej A. był agresywny.
- To nie było jednorazowe uderzenie. Obrażenia musiały być spowodowane silnym pobiciem i nic nie usprawiedliwia takiego zachowania oskarżonego – mówiła prokurator Krystyna Kasprzak, która wniosła o wymierzenie Andrzejowi A. kary 4 lat więzienia.
Oskarżyciel posiłkowy, który reprezentował rodzeństwo Grażyny A. wniósł o karę z górnej granicy przewidywanej przez kodeks karny, czyli 12 lat więzienia. Natomiast obrońcy tłumacząc zachowanie 58-latka próbowali wykazać, że nie zapanował on nad emocjami i nie chciał spowodować śmierci żony. Wnieśli jednocześnie o wymierzenie najniższej kary – 2 lat pozbawienia wolności.
Sąd zdecydował, że Andrzej A. spędzi w więzieniu 5 lat.
- Nie budzi wątpliwości, że oskarżony popełnił przestępstwo szczegółowo opisane w akcie oskarżenia. Kwestią, która pozostała do rozpoznania to był wymiar kary. Sąd uwzględnił wysoki stopień społecznej szkodliwości, który godził w podstawowe prawo człowieka jakim jest prawo do życia i zdrowia – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Ziółkowski. - Sąd uwzględnił też to, że oskarżony działał z błahego powodu, bo za poważny powód nie można uznać zobaczenia nietrzeźwej żony, która nie przygotowała świątecznego śniadania – dodał.
Za okoliczności łagodzące sąd uznał to, że Andrzej A. nie planował przestępstwa, przyznał się do zarzucanego mu czynu, wykazał skruchę i żal. Wyrok nie jest prawomocny.