Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Trzecia siła w Radzie Miasta. Obywatele Konina zarejestrują stowarzyszenie

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościPrzed wojną koniński przemysł zatrudniał zaledwie kilkaset osób

Przed wojną koniński przemysł zatrudniał zaledwie kilkaset osób

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Przed wojną koniński przemysł zatrudniał zaledwie kilkaset osób

Czy będzie nowa odkrywka, czy nie, pewne jest, że węgiel brunatny wokół Konina się kończy. Nie bardzo umiemy sobie wyobrazić nasze miasto bez kopalni, więc warto spojrzeć wstecz, w czasy, kiedy jej jeszcze nie było.

Wędrując osiemdziesiąt lat temu ze stacji kolejowej do Konina mijało się po prawej stronie tartak Arona Ryczkego, natomiast zaraz za żelaznym mostem widać było fabrykę papy dachowej i skład materiałów budowlanych Tadeusza Skarbka. W drugim końcu ulicy Słupeckiej (dzisiaj Wojska Polskiego), tuż przy Warcie, stał dom i podupadająca już przed wojną fabryka maszyn rolniczych Ludwika Reymonda.

Śledzie od Bądźzdrówki

Przy wejściu na rynek w oczy rzucał się z prawej strony warsztat zegarmistrzowski Teodora Czajsnera i restauracja Trenklera. Dalej była cukierenka Rachwała i apteka Laubego. Już przy ulicy 3 Maja, ale po jej lewej stronie, mieściła się apteka Liśkiewiczowej. W obu tych punktach nadal sprzedawane są lekarstwa, choć o przedwojennych właścicielach mało kto już pamięta. Dalej był sklep Bądźzdrówki. „Bądźzdrówka miała sklep w dobrym punkcie i pełny asortyment, ale cukru i mąki starano się u niej nie kupować. Sklep był przesycony zapachem śledzi, najlepszych w mieście. – wspominał po latach swoje rodzinne miasto Józef Lewandowski w książce Moja Atlantyda. - Szanowany, ale drogi sklep sióstr Laurin koło magistratu był czysty, uporządkowany i pachniał protestantyzmem. Pobliski sklep Lipszyca, długi i ciemny, pachniał mąką i czymś nieokreślonym, przypominającym niewietrzoną pościel.”

Ruch na Kramowej

„Żydzi sprzedawali manufakturę i łokciowiznę, naczynia stołowe i kuchenne, żelazo, skórę. Pan Rybczyński, szlachcic i myśliwy, ale normalny kupiec, miał skład farb, a bracia Fryzińscy monopolizowali galanterię obuwniczą. Polskie były sklepy z akcyzą, czyli alkoholem i papierosami. Również lepsze sklepy spożywcze, nazywały się kolonialne, były nieżydowskie, podobnie jak masarnie, ale te przeważnie należały do ewangelików, czyli Niemców. Natomiast na kilkanaście żydowskich sklepów i kramów z manufakturą były tylko dwa polskie, założone tuż przed wojną, w ramach odżydzania handlu. (...) Najruchliwsza w mieście była ulica Kramowa, krótka, obwieszona domami. Ruch na Kramowej ustawał dopiero po zamknięciu sklepów. Albo w piątek wieczorem, gdy zapadał sobotni spokój.”

Niepodległość i kryzys

Sto lat temu, tuż po odzyskaniu niepodległości w Koninie mieszkało około 10 tys. osób, miasto było więc mniejsze od dzisiejszej Słupcy (prawie 14 tys. mieszkańców). W ciągu następnych czternastu lat liczba mieszkańców wzrosła jedynie o pięćset osób.

strona 1 z 3
strona 1/3
Przed wojną koniński przemysł zatrudniał zaledwie kilkaset osób
Przed wojną koniński przemysł zatrudniał zaledwie kilkaset osób
Przed wojną koniński przemysł zatrudniał zaledwie kilkaset osób
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole