Wyszarpane zwycięstwo w Jarocinie, kolejna bramka Majera

Trzecią bramkę w czterech ostatnich spotkaniach zanotował w sobotę Mateusz Majer. Górnik Konin pokonał 1:0 Jarotę Jarocin i pod koniec rundy jesiennej zwiększa przewagę nad strefą spadkową.

Mecz z Górnikiem był pierwszym, w którym na ławce Jaroty usiadł Tomasz Leszczyński. Klub z południa Wielkopolski przechodzi obecnie dużo zmian w strefie organizacyjnej, co skrzętnie wykorzystali koninianie, pokonując Jarotę po raz pierwszy od powrotu do III ligi. 

W pierwszej połowie goście mieli przewagę, dużo częściej dochodzili do sytuacji strzeleckich, choć rzadko - klarownych. W piętnastej minucie po dograniu Aleksa Sieradzkiego prowadzenie Górnikowi powinien dać Mateusz Majer, ale skrzydłowy koninian fatalnie przestrzelił z zaledwie kilku metrów. Swoje winy odkupił jednak już trzy minuty później. Po uderzeniu z dystansu piłkę sparował bramkarz Jaroty. Zrobił to jednak na tyle nieudolnie, że piłka spadła za jego plecy i wpadła do siatki, dając prowadzenie Górnikowi. Gol Majera był trzecią bramką zdobytą przez tego zawodnika w zaledwie czterech spotkaniach.

Pod koniec pierwszej połowy gospodarze nacisnęli, mieli serię rzutów rożnych, ale koninianie wyszli obronną ręką z tych opresji. Mogli też sami się odgryźć, ale uderzenie Tarasa Jaworskiego z 45. minuty sparował bramkarz Jaroty.

W przerwie spotkania kontuzjowanego Mateusza Majera zastąpił na boisku Mikołaj Karbowy. To nie była jedyna zmiana w składzie Górnika, już w podstawowej jedenastce na murawę wybiegł Szymon Ćwiek. - Łukasz Derbich ma kontuzję. Nie chcemy ryzykować, jest to uraz, który musi wyleczyć. Być może na następny mecz już będzie gotowy, ale widać, że zmiennicy Łukasza też są w dobrej dyspozycji. Bardzo dobre dwa mecze Szymona Ćwieka - mówił po meczu trener Sławomir Suchomski.

Po zmianie stron gra się wyrównała, sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Górnik z każdą minutą oddawał pole rywalom, starając się za wszelką cenę chronić swojej zdobyczy. A Jarota nie miał pomysłu, jak rozpracować obronę biało-niebieskich. Gospodarze najbliżej byli w doliczonym czasie gry, gdy piłkę z linii bramkowej musieli wybijać koninianie. Ostatnie dziesięć minut Jarota musiał grać w dziesiątkę, drugą żółtą kartkę obejrzał bowiem Jakub Czapliński.

Ostatecznie Górnik wygrał drugi mecz z rzędu. - Jarota gra o życie, było widać było od pierwszej połowy, że grają zdecydowanie, agresywnie, na pograniczu faulu. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie ciężki bój. Mogliśmy spokojnie rozegrać kilka akcji, strzelić drugą bramkę i byłoby po zabawie, a tak niepotrzebnie doprowadziliśmy do takiego horroru w końcówce - podsumował mecz trener Sławomir Suchomski.

Szkoleniowiec Górnika dwa tygodnie temu zakładał siedem punktów w trzech spotkaniach. Po zaledwie dwóch meczach koninianie dołożyli do swojego dorobku już sześć oczek. - Zadowalałoby mnie siedem punktów, ale następny mecz gramy u siebie i cel jest jeden - trzy punkty - zapowiada trener Sławomir Suchomski. 

Mecz przed końcem rundy jesiennej zajmuje jedenaste miejsce w tabeli z dorobkiem dwudziestu punktów. Kolejny mecz za tydzień. Górnik podejmie Wierzycę Pelplin.

Jarota Jarocin - Górnik Konin 0:1 (18' Mateusz Majer)

Górnik Konin: Mateusz Koliński - Bartosz Świderski, Dawid Śnieg, Szymon Ćwiek, Michał Marszałek, Sebastian Antas, Maciej Adamczewski, Aleks Sieradzki (85' Jeremiasz Grela), Taras Jaworski (62' Krystian Sobieraj), Mateusz Majer (46' Mikołaj Karbowy), Dawid Przybyszewski (68' Paweł Błaszczak).