Odpowiadają za śmiertelne pobicie podczas libacji alkoholowej
W Sądzie Okręgowym w Koninie rozpoczął się proces Dariusza Ł. i Marka B., którzy odpowiadają za pobicie ze skutkiem śmiertelnym 58-letniego Klemensa L.
Tragiczna w skutkach okazała się suto zakrapiana alkoholem impreza w nocy z 28 na 29 grudnia 2017 roku. W domu Marka B. w Kamienicy, gm. Kazimierz Biskupi miało się spotkać kilka osób. Wśród nich był Klemens L. i Dariusz Ł. Wszyscy mieli popijać whiskey z colą i dobrze się bawić. Co wydarzyło się potem? Nie do końca wiadomo. Wersje Dariusza Ł. i Marka B. się różnią. Pierwszy z nich niewiele pamięta, a drugi twierdzi, że widział jak Dariusz Ł. bił Klemensa L. Ciało 58-latka, częściowo rozebrane, znaleziono rano 29 grudnia w przydrożnym lesie. U denata stwierdzono liczne obrażenia głowy, rany tłuczone, złamany nos, żebra i kości twarzoczaszki, a także wybite dwa zęby. Bezpośrednią przyczyną zgonu Klemensa L. było uduszenie krwią.
Dzisiaj na ławie oskarżonych zasiedli Dariusz Ł. i Marek B. Zdaniem prokuratury mężczyźni „działając w zamiarze bezpośrednim, wspólnie i w porozumieniu pobili Klemensa L. zadając mu liczne ciosy w ten sposób, że uderzali go z dużą siłą pięściami i kopali po całym ciele, głównie w okolicach głowy”, a ponadto „w celu ukrycia zwłok przenieśli je z terenu posesji do lasu, znajdującego się po drugiej stronie drogi”. Jak podkreślała po odczytaniu aktu oskarżenia prokurator, materiał dowodowy, w tym przesłuchanie 21 świadków oraz protokół oględzin miejsca ujawnienia zwłok i protokół z wizji lokalnej, w pełni potwierdzają popełnienie przez podejrzanych zarzucanych im czynów. Choć ich kwalifikacja w trakcie trwania śledztwa została zmieniona. Początkowo, mężczyźni usłyszeli zarzut zabójstwa. A pod koniec grudnia 2018 roku zmieniono go na pobicie ze skutkiem śmiertelnym.
Zarówno Dariusz Ł. jak i Marek B. do niczego się nie przyznają.
- Nie zgadzam się z tym aktem oskarżenia. Jestem niewinny. Nie pobiłem Klemensa L. Jest mi przykro, że to się stało w moim domu – oświadczył przed sądem Marek. B.
Z odczytanych przez sąd protokołów z przesłuchań Marka B. wynika, że 58-letni dziś mężczyzna w stanie upojenia alkoholowego poszedł spać na piętro domu. Obudziły go krzyki z salonu. Widział z góry awanturę i szarpaninę. Powodem miało być leżące na ławie 7400 zł, które należały do Marka B., a które jak twierdzi oskarżony, Klemens L. chciał zabrać. Dariusz Ł. miał uderzył trzy razy pięścią w twarz Klemensa L., aż ten w końcu wyszedł z domu. Po jakimś czasie Marek B. chciał wypuścić psa z kojca, a kiedy otworzył drzwi zobaczył leżącego przy schodach, twarzą do ziemi Klemensa L. Mężczyźni twierdzą, że wtedy jeszcze Klemens L. żył. Nie wiedzą czemu nie wezwali pomocy. Chcieli pozbyć się go z terenu posesji, bo jak mówią, nie chcieli żeby wrócił z awanturą. W międzyczasie też posprzątali mieszkanie ze śladów krwi.
Dariusz Ł. do pobicia ze skutkiem śmiertelnym również się nie przyznaje. Przed sądem nie chciał też składać żadnych wyjaśnień. Z odczytanych przez sąd protokołów wynika jedynie, że niewiele pamięta.
- Wydaje mi się, że tam doszło do bójki między Markiem B., a Klemensem L. Ja nie dotknąłem ani Marka, ani Klemensa. Nie wiem w jakim celu Marek B. mnie pomawia, zawsze był honorowym kolegą – mówił podczas jednego z przesłuchań.
Oskarżonym za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi od roku do 10 lat więzienia.