Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościO warszawiance, która pracę w Grąblinie i Gosławicach znalazła

O warszawiance, która pracę w Grąblinie i Gosławicach znalazła

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
O warszawiance, która pracę w Grąblinie i Gosławicach znalazła

Miała osiemnaście lat, kiedy opuściła rodzinny dom w Warszawie i wyruszyła na zachodni kraniec ówczesnego Cesarstwa Rosyjskiego, by w maleńkim Grąblinie pod Koninem podjąć pierwszą w swoim życiu pracę.

W czerwcu 1918 r. Janina Błażewiczówna otrzymała świadectwo ukończenia prestiżowego Seminarium dla Nauczycielek Ludowych im. Elizy Orzeszkowej w Warszawie. Pracę musiała podjąć natychmiast, bo jej ojciec zginął w jednej z rewolucyjnych demonstracji 1905 roku, a matka ledwo wiązała koniec z końcem, żeby utrzymać nie tylko dorastającą córkę, ale i jej młodszą o pięć lat niepełnosprawną siostrę.

„Blizko Anielewa”

Janka rozesłała podania o pracę we wszystkie strony. Szukały zatrudnienia we dwie z Władką, która była jej najbliższą szkolną koleżanką. Pisząc do szanownych panów inspektorów oświatowych prosiły, żeby przyjmując podanie jednej, pamiętali również o zatrudnieniu dla drugiej.

W połowie lipca nadeszła wreszcie tak bardzo oczekiwana wiadomość: „W odpowiedzi na list z 7 lipca komunikuję, że oferta Pani została przyjęta. Zechce Pani zakomunikować mi jak najprędzej swą ostateczną decyzję, aby stosownie do życzenia Pani, zarezerwować miejsce w pobliżu koleżanki.” Dwa tygodnie później Inspektor Szkolny Obwodu Konińskiego „w odpowiedzi na podanie i przedstawione świadectwa” wysłał do Błażewiczówny pismo, w którym nominował ją „na stanowisko nauczycielki szkoły publicznej w Grąblinie gmina Gosławice powiatu konińskiego od 1 września r.b. Będzie Pani blizko Anielewa, dokąd skierowałem koleżankę Jej p. Grzybowską. Lekcje rozpoczną się w pierwszych dniach września, muszą więc Panie w końcu sierpnia przybyć do Konina na Kalisz, a stamtąd karetką pocztową”.

Wyprawa pod granicę

Ten dopisek na końcu uświadamia, jak daleką i niełatwą podróż odbyła Janina Błażewiczówna – zapewne razem z koleżanką - pod koniec sierpnia 1918 r. Linii kolejowej przez Konin jeszcze wtedy nie było, więc najpierw musiały dojechać pociągiem z Warszawy do Kalisza. Dzisiaj pokonanie prawie 250 kilometrów na tej trasie zajmuje od trzech do czterech godzin, wtedy zapewne sporo dłużej. Po dotarciu na miejsce trzeba było zabrać się do pojazdu, przewożącego pocztę z Kalisza do Konina. Ile na niego czekały i jak długo trwała ich podróż, nie wiemy, ale krótka raczej nie była. Ostatnie czternaście kilometrów panienki pokonały tak zwaną podwodą, czyli na wozie konnym, przysłanym przez sołtysa.

strona 1 z 3
strona 1/3
1555795791-sxc26h-nowakowska1.jpg
1555795792-3bfekm-nowakowska2a.jpg
1555795792-934ywk-nowakowska2b.jpeg
1555795803-o5xa4f-nowakowska5.jpg
1555795803-bi94az-nowakowska4.jpg
1555795803-v4uyym-nowakowska7.jpg
1555795805-459eva-nowakowska6.jpg
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole