Konin. Koniec „czerwonej zarazy” to tylko zaklinanie rzeczywistości
KONIN JEST NASZ
Radny Jacek Kubiak ogłosił przed miesiącem, że „czerwona zaraza skończyła się w Koninie”, co – jego zdaniem – powinno zaowocować radykalnymi czystkami w mieście. Tymczasem, wbrew rewolucyjnym chęciom pana radnego, sprowadzenie problemów naszego miasta do „czerwonej zarazy” sprzyja raczej utrwaleniu tego wszystkiego, co ciągnie Konin w czarną pokopalnianą dziurę.
Cytowane sformułowanie zostało wygłoszone na marcowej sesji Rady Miasta Konina przy okazji dyskusji o cenach odbioru śmieci i nieprawidłowościach w funkcjonowaniu Miejskiego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi (MZGOK), zwanego potocznie spalarnią. Panu radnemu chodziło, jak wynikało z kontekstu, o ludzi piastujących kierownicze stanowiska w miejskich spółkach a zapewne także w samym magistracie i innych miejskich instytucjach.
Ogłaszając, niczym Joanna Szczepkowska trzydzieści lat temu, koniec komunizmu Jacek Kubiak zachęcał prezydenta Piotra Korytkowskiego do działania: - Niech pan zacznie kartę swoją, niech pan pokaże, że pan potrafi zarządzać, niech pan zmieni zarządy w spółkach tam, gdzie powinny być zmienione, żeby przyniosły tego efekty.
Od dawna piszę, że zmiany w Koninie są potrzebne, w tym i te kadrowe. Ale też konsekwentnie powtarzam, że nie chodzi o to, żeby wymienić wszystkich wysokich urzędników, zatrudnionych za czasów poprzedniej władzy. Bo nawet jeśli ktoś był kiedyś członkiem czy działaczem PZPR, pasuje więc do pana radnego wyobrażenia o „czerwonym”, to nie znaczy, że nie może się znać na swojej pracy i dobrze jej wykonywać. Z drugiej strony przez minione ćwierć wieku przyszło do pracy w szeroko rozumianym magistracie wielu młodych ludzi i część z nich dostała tę robotę tylko dlatego, że byli krewnymi lub znajomymi właściwych ludzi. Należeć do PZPR nie mogli, bo w styczniu 1990 roku, kiedy partia została rozwiązana, nie mieli jeszcze osiemnastu lat. Skoro nie mieszczą się w definicji „czerwonego” (czy jak kto woli „komucha”), czy mogą być spokojni o swoją pracę, nawet jeśli mają dwie lewe ręce?
Radny Jacek Kubiak jest z partii Prawo i Sprawiedliwość, która byłymi towarzyszami w swoich szeregach się nie brzydzi (również w Koninie), więc – jak widać - nie zawsze „czerwony” to dla nich taka znów straszna zaraza. Czy chodzi o to, że ich „komuch” już nie jest taki straszny, czy może w ogóle nie o „czerwonego” chodzi, tylko o napiętnowanie jakimś epitetem kogoś, kto należy do konkurencyjnej grupy politycznej lub po prostu inaczej myśli?
Jak świat długi i szeroki na placach zabaw wciąż widać podobne scenki: „Głupi jesteś!” – mówi jeden przedszkolak do drugiego. „Nieprawda, to ty jesteś głupi!” - rewanżuje mu się urażony pięciolatek. „Głupi, głupi!” – podnosi głos ten pierwszy. „Jesteś głupszy od ustawy!” – orzeka kolega.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.