Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Popkowski, a następnie Korytkowski. Kandydaci odpowiedzą na wasze pytania

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin. Koniec „czerwonej zarazy” to tylko zaklinanie rzeczywistości

Konin. Koniec „czerwonej zarazy” to tylko zaklinanie rzeczywistości

KONIN JEST NASZ

Dodano:
Konin. Koniec „czerwonej zarazy” to tylko zaklinanie rzeczywistości

Radny Jacek Kubiak ogłosił przed miesiącem, że „czerwona zaraza skończyła się w Koninie”, co – jego zdaniem – powinno zaowocować radykalnymi czystkami w mieście. Tymczasem, wbrew rewolucyjnym chęciom pana radnego, sprowadzenie problemów naszego miasta do „czerwonej zarazy” sprzyja raczej utrwaleniu tego wszystkiego, co ciągnie Konin w czarną pokopalnianą dziurę.

Cytowane sformułowanie zostało wygłoszone na marcowej sesji Rady Miasta Konina przy okazji dyskusji o cenach odbioru śmieci i nieprawidłowościach w funkcjonowaniu Miejskiego Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi (MZGOK), zwanego potocznie spalarnią. Panu radnemu chodziło, jak wynikało z kontekstu, o ludzi piastujących kierownicze stanowiska w miejskich spółkach a zapewne także w samym magistracie i innych miejskich instytucjach.

Ogłaszając, niczym Joanna Szczepkowska trzydzieści lat temu, koniec komunizmu Jacek Kubiak zachęcał prezydenta Piotra Korytkowskiego do działania: - Niech pan zacznie kartę swoją, niech pan pokaże, że pan potrafi zarządzać, niech pan zmieni zarządy w spółkach tam, gdzie powinny być zmienione, żeby przyniosły tego efekty.

Od dawna piszę, że zmiany w Koninie są potrzebne, w tym i te kadrowe. Ale też konsekwentnie powtarzam, że nie chodzi o to, żeby wymienić wszystkich wysokich urzędników, zatrudnionych za czasów poprzedniej władzy. Bo nawet jeśli ktoś był kiedyś członkiem czy działaczem PZPR, pasuje więc do pana radnego wyobrażenia o „czerwonym”, to nie znaczy, że nie może się znać na swojej pracy i dobrze jej wykonywać. Z drugiej strony przez minione ćwierć wieku przyszło do pracy w szeroko rozumianym magistracie wielu młodych ludzi i część z nich dostała tę robotę tylko dlatego, że byli krewnymi lub znajomymi właściwych ludzi. Należeć do PZPR nie mogli, bo w styczniu 1990 roku, kiedy partia została rozwiązana, nie mieli jeszcze osiemnastu lat. Skoro nie mieszczą się w definicji „czerwonego” (czy jak kto woli „komucha”), czy mogą być spokojni o swoją pracę, nawet jeśli mają dwie lewe ręce?

Radny Jacek Kubiak jest z partii Prawo i Sprawiedliwość, która byłymi towarzyszami w swoich szeregach się nie brzydzi (również w Koninie), więc – jak widać - nie zawsze „czerwony” to dla nich taka znów straszna zaraza. Czy chodzi o to, że ich „komuch” już nie jest taki straszny, czy może w ogóle nie o „czerwonego” chodzi, tylko o napiętnowanie jakimś epitetem kogoś, kto należy do konkurencyjnej grupy politycznej lub po prostu inaczej myśli?

Jak świat długi i szeroki na placach zabaw wciąż widać podobne scenki: „Głupi jesteś!” – mówi jeden przedszkolak do drugiego. „Nieprawda, to ty jesteś głupi!” - rewanżuje mu się urażony pięciolatek. „Głupi, głupi!” – podnosi głos ten pierwszy. „Jesteś głupszy od ustawy!” – orzeka kolega.

strona 1 z 2
strona 1/2
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole