,,F jak frajerzy". Górnik Konin niczym dziecko zagubione we mgle
Do przerwy 0:2, wyrownujący gol w doliczonym czasie gry i strzał życia Sebastiana Gintera, dający gościom wygraną 3:2 - tak w skrócie wyglądał mecz Górnika z Gwardią. - Mogę powiedzieć o naszej postawie na boisku: ,,F jak frajerzy" - grzmiał po spotkaniu trener Damian Augustyniak.
To miał być mecz na przełamanie fatalnej, ponadpółrocznej serii Górnika Konin meczów bez zwycięstwa na własnym terenie. Gwardia przed sobotą zajmowała bowiem ostatnie miejsce w tabeli i dla nieźle spisującego się w ostatnich kolejkach konińskiego zespołu miała być relatywnie łatwym celem.
Taka sytuacja chyba trochę zdemobilizowała piłkarzy Górnika. Od pierwszej minuty to goście byli bardziej aktywni i dochodzili do groźniejszych sytuacji. Koninianie byli jak dzieci we mgle - mylący się w defensywie i kompletnie bez pomysłu w ofensywie. Dość powiedzieć, że pierwsze groźne sytuacje Górnik stworzył sobie dopiero po 40. minucie.
W tym momencie przegrywał już 0:2, Gwardia w trzy minuty zdążyła bowiem przekuć dobrą grę na zdobycz bramkową. Najpierw sytuację sam na sam po prostopadłym podaniu (jednym z wielu) wykończył Aleks Silski, a chwilę później zamieszanie w polu karnym po wrzucie z autu wykorzystał Keisuke Naka. Do przerwy goście powinni prowadzić 3:0, ale w 34. minucie w sytuacji sam na sam tylko w słupek trafił Sebastian Ginter.
Na drugą połowę trener Damian Augustyniak desygnował do gry Sebastiana Antasa i Krystiana Sobieraja. Ten drugi wyszedł jako napastnik. I choć Sobieraj na tej pozycji już kilka razy w przeszłości zagrał, wyglądało to trochę na desperacki krok szkoleniowca Górnika. Gdy się jednak nie ma na ławce porządnego snajpera, trzeba kombinować jak się da.
Biało-niebieskim zaczęło coś się kleić dopiero po 70. minucie. Najpierw z woleja przymierzył Zakrzewski, ale jego strzał wybronił jeszcze Hartleb. W 78. minucie nadzieję gospodarzom dał Jaworski. Po krótko rozegranym rzucie wolnym kapitan Górnika fantastycznie zakręcił piłkę, umieszczając ją w siatce rywali. Koninianie rzucili się do ataku i w doliczonym czasie gry... wyrównali. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znów przymierzył z powietrza Zakrzewski i było 2:2.
Mówi się, że piłka nie jest sprawiedliwa, ale w sobotę koniec końców wygrał jednak zespół lepszy. W ostatniej akcji trochę miejsca znalazł sobie Sebastian Ginter i genialnym uderzeniem po poprzeczce dał trzy punkty Gwardii Koszalin. - Mogę powiedzieć o naszej postawie na boisku: ,,F jak frajerzy" - grzmiał na pomeczowej konferencji prasowej trener Górnika Damian Augustyniak.
Biało-niebiescy kontynuują fatalną serię meczów bez zwycięstwa na własnym terenie, która trwa już niemal siedem miesięcy. Po dziesiątej kolejce Górnik utrzymał dwunaste miejsce w tabeli, ale jego przewaga nad kolejnymi zespołami stopniała. Następny mecz w przyszłą sobotę. Górnik zagra na wyjeździe z Mieszkiem Gniezno.
Górnik Konin - Gwardia Koszalin 2:3 (78' Taras Jaworski, 90'+ Bartosz Zakrzewski - 23' Aleks Silski, 26' Keisuke Naka, 90'+ Sebastian Ginter)
Górnik Konin: Wiktor Beśka - Szymon Bartosik, Robert Jędras (46' Krystian Sobieraj), Bartosz Zakrzewski, Jakub Staszak, Marcel Koziorowski (46' Sebastian Antas), Maciej Adamczewski, Mateusz Majer (80' Tomasz Kowalski), Taras Jaworski, Dawid Kalinowski (62' Patryk Olczyk), Dawid Przybyszewski.
Gwardia Koszalin: Adrian Hartleb - Mateusz Bachleda, Mateusz Piotrowski, Keisuke Naka, Daniel Wojciechowski, Aleks Hendryk (53' Cezary Bać), Sebastian Ginter, Krystian Krauze, Aleks Silski (78' Gabriel Szygenda), Marcin Kurs, Szymon Chać (81' Damian Miętek).
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.