Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościWytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza

Wytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Wytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza

Po zuchwałej kradzieży powielacza z baraku Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego przy ulicy Sosnowej 12 (opisanej w artykule „Chcieli wysadzić pomnik, skończyło się na włamaniu po powielacz”), cenne urządzenie znalazło się w mieszkaniu Andrzeja Dyki w pobliskim wieżowcu. Dla uczestników akcji było jasne, że trzeba go jak najszybciej przenieść w bardziej bezpieczne miejsce.

Wiadomo było, że najpóźniej w poniedziałek rano wszystko się wyda i zadanie będzie jeszcze trudniejsze, jeśli nie niemożliwe. Znów konieczna jest uwaga dla czytelników, nie pamiętających tamtych czasów. Otóż na początku lat osiemdziesiątych samochody osobowe wciąż były rzadkością, a w związku z tym niebezpieczeństwo przypadkowego skontrolowania akurat tego, którym będą przewozili swój łup było wysoce prawdopodobne. A 1 sierpnia 1982 roku to był dopiero ósmy miesiąc stanu wojennego, kiedy na ulicach wszystkich polskich miast, w tym i Konina, aż roiło się od patroli milicji i wojska.

Trefny towar w autobusie

I wtedy wpadli na szalony plan przewiezienia powielacza... autobusem komunikacji miejskiej. Był to pomysł zuchwały, ale i niepozbawiony sensu, ponieważ autobusami przewożono wtedy bardzo wiele rzeczy, również tych większych rozmiarów, a w niedzielę prawdziwe tłumy mieszkańców Konina jeździły na ogródki działkowe, taszcząc ze sobą wiadra, skrzynki i najróżniejsze narzędzia.

Jako się już rzekło, rozmiary powielacza wykluczały przenoszenie go w jednym kawałku, więc Mariusz Wiatrowski oddzielił stalową podstawę urządzenia od właściwego mechanizmu, co pozwoliło zapakować go do dwóch toreb. Do trzeciej włożył papier, farbę i woskowe matryce. Dla ograniczenia liczby osób, znających lokalizację cennego urządzenia, a co za tym idzie zminimalizowania ryzyka wpadki, w transporcie pomagał mu tylko Andrzej Orłowicz, właściciel mieszkania na Heimacie czyli dzisiejszym osiedlu Armii Krajowej w starym Koninie, gdzie powielacz miał odtąd pracować.

Azyl wojenny

Andrzej Orłowicz nie należał wcześniej do szkolnej paczki naszych bohaterów, choćby z tego powodu, że był kilka lat od nich starszy. Miał za to samodzielne mieszkanie na drugim końcu miasta, które z tej racji doskonale nadawało się na nielegalną drukarnię. Oprócz Mariusza wiedział o nim tylko Waldek Sroczyński, który dostarczył na Heimat maszynę do pisania, również wyniesioną z Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego. Kilka dni później trzeba było jeszcze wtajemniczyć Czarka, bo okazało się, że choć Mariusz rozłożył powielacz tylko na dwie części, to z powrotem nijak się ich połączyć nie dawało. Z czym Cezary, było nie było student Politechniki, poradził sobie bez problemu.

strona 1 z 3
strona 1/3
Wytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza
Wytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza
Wytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole