Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: WIECZÓR WYBORCZY KONIN 2024 - II TURA - NIEDZIELA 20:55

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościJak konspiratorzy z Konina esbeków na manowce wyprowadzili

Jak konspiratorzy z Konina esbeków na manowce wyprowadzili

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Jak konspiratorzy z Konina esbeków na manowce wyprowadzili

Przez niemal trzy miesiące powielacz, który siódemka mieszkańców Konina wykradła w sierpniu 1982 roku z siedziby Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego, drukował nielegalne wydawnictwa bez żadnych przeszkód i perturbacji (więcej na ten temat: „Chcieli wysadzić pomnik, skończyło się na włamaniu po powielacz” i „Wytrzymał wielogodzinne bicie. Następstwa kradzieży powielacza”).

Jednak wczesnym rankiem 28 października funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa zjawili się w domu Waldemara Sroczyńskiego i zabrali go na komendę przy ulicy Przemysłowej. Jego brat zdążył zawiadomić rodziców Mariusza Wiatrowskiego, którzy natychmiast wysłali do Poznania osiemnastoletnią córkę, żeby uprzedziła brata o niebezpieczeństwie.

Do Konina z esbekami

Na wysokości parku Wilsona (wtedy Marcina Kasprzaka), mniej więcej w połowie drogi do stancji, zajmowanej wspólnie przez Mariusza i Tomka Szyszkę, Agnieszkę Wiatrowską zatrzymał milicyjny patrol.

- A dokąd to, panienko, o tej porze?

- Do brata.

- Do brata? Lepiej się przyznaj, że idziesz do chłopaka.

Milicjanci puścili dziewczynę, nie sprawdzając nawet jej dokumentów, nie wiemy więc, czy konińska bezpieka przekazała już wtedy do Poznania wiadomość, że poszukuje studenta z Konina. Jego poznańskiego adresu nie mieli, bo rodzice Mariusza zaparli się, że nie znają miejsca zamieszkania syna. Po przekazaniu wiadomości bratu, Agnieszka wróciła do Konina, a Mariusz i Tomek zajęli się oczyszczeniem mieszkania z nielegalnych wydawnictw.

Rano Tomek poszedł na zajęcia, a Mariusz postanowił jechać do domu. Uznał, że ukrywać się na dłuższą metę nie da rady, więc lepiej będzie stawić czoła wydarzeniom. Ale zanim opuścił kwaterę, w lokalu pojawili się funkcjonariusze z konińskiej SB i zapewnili bezpłatny przewóz do rodzinnego miasta. Przed Wrześnią skręcili w las pod pretekstem załatwienia potrzeby.

Potknięcie na schodach

- Wiesz, czasami zdarza się kogoś postrzelić w czasie ucieczki – rzucił jeden z nich, przeładowując broń. To było jeszcze przed zakatowaniem Grzegorza Przemyka na warszawskim komisariacie i śmiercią księdza Jerzego Popiełuszki, więc Mariuszowi nie przychodziły do głowy najgorsze scenariusze, ale i tak zrobiło to nim odpowiednie wrażenia!

strona 1 z 3
strona 1/3
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole