Konin u bram Raju. Na razie bez planu, jak dostać się do środka
KONIN JEST NASZ
Rada Miasta przegłosowała w środę strategią rozwoju dla Konina na najbliższych dziesięć lat i śmiało można powiedzieć, że jest to dokument, który rozmachem może konkurować jedynie z... listami do świętego Mikołaja.
Dyskusję nad strategią rozpoczął sam Piotr Korytkowski, który – niczym przewodnik u bram Raju – roztoczył przed słuchaczami obraz krainy szczęśliwości, w jaką przeistoczy się Konin w roku 2030, kiedy strategia zostanie zrealizowana. Nie chcę zanudzać czytelników szczegółami, dokument każdy może przeczytać sam (bardzo do tego namawiam: „Strategia Rozwoju Miasta. Plan 2020-2030”), ale entuzjastyczny ton tego opracowania skojarzył mi się z obrazkami, jakie oglądałem niegdyś w książeczkach, rozdawanych przez świadków Jehowy, albo dokumentami planistycznymi z lat pięćdziesiątych.
Dlatego jestem pełen uznania dla wstrzemięźliwości, jaką podczas dyskusji na ostatniej sesji wykazała opozycja. Marek Waszkowiak zapytał bowiem z troską, czy zaprezentowane opracowanie stanowi całość, czy jedynie jeden z elementów strategii rozwoju dla Konina.
– Zaprezentowana wizja, sposób patrzenia na rozwój miasta to rewelacja. Znakomicie wyznaczone cele, obszary - pochwalił. – Ale strategia to również dokument techniczny i wszystkie tego rodzaju dokumenty, jakie znam, zawierają elementy, mówiące o realizacji. Jak bez tego prezydent rozliczy wykonawców, prezesów, kierowników? Musimy uzupełnić strategię o logiczny ciąg finansowania.
Podobnie jak klubowy kolega, o dokumentach planistycznych wielkich miast mówił również Jakub Eltman. Pytał o analizy stanu Konina, jakie w strategiach Poznania czy Olsztyna stanowią punkt wyjścia do projektowania przyszłości.
– W naszym dokumencie brakuje podstawowych danych o mieście, o jakie jestem czasami pytany – tłumaczył. - Poznań ma osobną diagnozę strategiczną, a Olsztyn raport z konsultacji społecznych. Brałem udział w warsztatach, na których zbierano opinie od mieszkańców, tych z piątego września i widziałem tam przede wszystkim urzędników, niemal całą kadrę kierowniczą urzędu, prezesów miejskich spółek a także dyrektorów szkół oraz ludzi z organizacji pozarządowych. Nie mogę wykluczyć, że w tym tłumie znajomych twarzy nie wychwyciłem zwykłego mieszkańca Konina.
- W konsultacjach biorą udział wciąż ci sami ludzie – poparł kolegę radny Majewski. - A chodzi o to, żeby przyszli inni, zwykli mieszkańcy.
Przedłożonego dokumentu broniła radna Urszula Maciaszek:
- Mam wrażenie, że za wszelką cenę chcecie udowodnić, że strategia jest wizją. Panowie pokażcie, co zrobiliście, bo mam wrażenie, że nie przepracowaliście nawet miesiąca – zarzuciła oponentom, za co później przepraszała. - Mamy strategię, mamy sztab ludzi. Podwińmy rękawy i weźmy się do roboty. Stanie w miejscu, to cofanie się do tyłu!