Słupeccy rajdowcy pojechali do Czarnobyla. Przebyli ok. 2400 km
Odwiedzili Czarnobyl, Prypeć, Dugę i Kijów, przebywając łącznie ok. 2400 km. Rajdowcy Kamena Rally Team podczas przygotowań do sezonu wyruszyli na Ukrainę.
Kamena Rally Team to rajdowy zespół ze Słupcy. Tomasz Białkowski i Dariusz Baśkiewicz wraz ze wsparciem technicznym to czołowi zawodnicy Europy w klasie UTV. Obecnie przygotowują się do nowego sezonu, a przygotowania te urozmaicili sobie wyjazdem do... Czarnobyla.
Cały wyjazd trwał cztery dni. Co ciekawe, Białkowski i Baśkiewicz trasę pokonywali w swoim rajdowym pojeździe głównie drogami polnymi i leśnymi. - Polski odcinek liczył ok. 65 procent dróg polnych, a odcinek na Ukrainie spokojne 95 procent. Zresztą zjeżdżając z drogi głównej natychmiast zaczynał się prawdziwy offroad, ścigaliśmy się głównie z zaprzęgami koni oraz ładami z lat 40. - śmieją się słupeccy rajdowcy.
Pierwszego dnia słupczanie udali się do Kijowa, gdzie zdobyli oficjalne pozwolenie wjazdu na teren elektrowni atomowej oraz zwiedzili muzeum czarnobylskie i słynną 160-hektarową willę Janukowycza w Meżihirji. Główny punkt programu czekał na nich kolejnego dnia.
Wspominają słupczanie: - Najpierw dokumenty, rewizja auta przez policjantów w pierwszej strefie ochrony, po przejechaniu kilkunastu kilometrów ponowna kontrola. Teren strefy wykluczenia to ponad 30 km. Pierwsza miejscowość po kilkudziesięciu kilometrach to Czarnobyl, który wita ogromnym betonowym witaczem z charakterystycznym symbolem atomu w tle. Samo miasto poniekąd funkcjonuje, pracują tu wymiennie pracownicy - co dwa tygodnie opuszczają strefę. Na stałe mieszkają tu tylko starsi ludzie a wśród nich słynne babuszki - jedną odwiedziliśmy z małym prezentem z Polski.
W Czarnobylu ekipa ze Słupcy zobaczyła słynną elektrownię i wybudowaną nad nią betonową arkę. Następnie słupczanie wjechali do Prypeci. - Ponad 50-tysięczne miasto opuszczone jednego dnia. Niesamowite miejsce, na każdym kroku czuć dziwny niepokój! Najbardziej było to wyczuwalne w szpitalu, który wywołuje ciarki na plecach, przechodząc między opuszczonymi salami operacyjnymi - wspominają. Ponadto widzieli również centrum miasta, kino, urząd miasta, hotel, basen, opuszczone mieszkania i charakterystyczny diabelski młyn.
- Wyjeżdżając z miasta wszystkim zaczęły wariować dozymetry. Jest to reakcja na pobliski „Czerwony Las”. Nazwa pochodzi od rudawoczerwonego koloru sosen, które obumarły z powodu wchłonięcia wysokiej dawki promieniowania. Okolice Czerwonego Lasu stanowią jeden z najbardziej skażonych obszarów na świecie - tłumaczą rajdowcy ze Słupcy. Na koniec drugiego dnia sportowcy z naszego regionu zawitali jeszcze do Dugi, zwanego też Okiem Moskwy, czyli nieużywanej obecnie instalacji radzieckiej. Konstrukcja służyła do wykrywania nadlatujących nad terytorium ZSRR pocisków balistycznych.
Łącznie podczas wyjazdu słupczanie przebyli ok. 2400 km. - Cały teren naszych wschodnich sąsiadów zrobił na nas niesamowite wrażenie. W skrócie można to porównać do cofnięcia się w czasie: drewniane domki, garnki suszące się na drewnianych płotkach, studnie z żurawiami, kolorowe cmentarze oraz złote kopuły cerkwi tworzą niesamowity klimat. Same drogi najlepiej opisał pracownik stacji benzynowej: ,,Im większa terenówka, tym dalej trzeba iść po ciągnik" - wspominają. - Jak wszyscy razem stwierdziliśmy jest to jedna z naszych najlepszych wypraw.
I z uśmiechem zapowiadają zmianę nazwy swojego zespołu - na Kamena Rally Uran Team.
fot. Kamena Rally Team
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.