Ekolożki opuściły odkrywkę i zostały skontrolowane przez policję
Ok. godz. 15.30 zakończył się protest ekolożek z organizacji Zielona Fala, blokujących koparkę na odkrywce Tomisławice. Aktywistki skontrolowała policja.
Protest ekolożek Zielonej Fali trwał od godzin porannych. Kilkanaście osób weszło na teren odkrywki Tomisławice i zablokowało pracę jednej z koparek. Protest był pokojowy, wkrótce później ruszyły rozmowy z władzami kopalni o jego rozwiązaniu. Po godz. 14.00 rzecznik pracowy ZE PAK SA informował: - Jest to protest ogólny dotyczący ocieplenia klimatu. Rozumiemy i szanujemy to. Umówiliśmy się, że ok. godz. 15.30 przewieziemy te panie z powrotem, naszym własnym transportem kopalnianym. PAK, słowami prezesa, potwierdził, że nie będziemy prosić policji o żadne działania. Ze swojej strony nie wnosimy żadnej skargi z tytułu wejścia na nasz teren. Wobec osób biorących udział w proteście nie będziemy wyciągać żadnych konsekwencji na drodze prawnej.
I rzeczywiście, ok. godz. 15.30 ekolożki przywiezione zostały pojazdem należącym do kopalni na drogę w Kryszkowicach. - Nie zgadzamy się na kopalnie odkrywkowe, będziemy je blokować. Matka Ziemia potrzebuje naszej pomocy - mówiła po opuszczeniu terenu kopalni Weronika, jedna z aktywistek.
Następnie cała grupa wsiadła do dwóch busów i zaczęła odjeżdżać z Kryszkowic. Od razu za nimi pojechały dwa oznakowane policyjne radiowozy i trzeci nieoznakowany, z funkcjonariuszami operacyjnymi, z twarzami zasłoniętymi kominiarkami. Samochody ekolożek zostały zatrzymane przed remizą OSP w Sadlnie, niecałe pięć kilometrów od terenu kopalni.
Protestujący zostali wylegitymowani, a ich pojazdy sprawdzone. Aktywiści oburzyli się na takie zachowanie policji, podkreślając, że zarówno rzecznik policji wielkopolskiej, jak i rzecznik ZE PAK SA zagwarantowali im podczas rozmów, że ich akcja nie będzie miała żadnych konsekwencji prawnych. Funkcjonariusze po dokonaniu kontroli pozwolili ekolożkom odjechać.