Wokół nas umierały miliony, a Konin o grypie niczego nie wiedział
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
Idąca już w tysiące liczba ofiar koronawirusa to wciąż niespełna promil bilansu śmiertelnego żniwa, jakie sto lat temu zbierała grypa zwana hiszpańską.
Co ciekawe ówcześni mieszkańcy Konina nawet o niej nie wiedzieli, nie było więc mowy, żeby – jak dzisiaj – sami izolowali się od bliźnich, a ktokolwiek zamykał sklepy czy zakazywał publicznych zebrań. Wręcz przeciwnie – ludzie tłumnie wychodzili na ulice, by cieszyć się świeżo odzyskaną niepodległością.
Grypa gorsza od wojny
Nie istnieją dokładne statystyki liczby chorych i spowodowanych przez grypę zgonów, ponieważ zaangażowane w wojnę europejskie mocarstwa nie chciały dopuścić do osłabienia morale armii: liczba zgonów z powodu epidemii przewyższała bowiem straty ponoszone w toku działań wojennych. AH1N1 zyskała miano hiszpanki, bo tylko Hiszpania, która w wojnę nie była zaangażowana, podawała prawdziwe dane o rozmiarach epidemii, co ukształtowało w opinii publicznej przekonanie, że choroba zaczęła się właśnie w tym kraju.
To dlatego mieszkańcy Konina nie mieli pojęcia o szalejącej wokół nich influenzy, jak ją wówczas nazywano, ani milionach ofiar. Bo szacunki mówią, że zapadło na nią około 500 mln osób, czyli jedna trzecia ludzkości! Zmarło natomiast z jej powodu od 50 do 100 mln chorych. Większość zresztą poza Europą – w samych Indiach było to aż 20 mln osób.
Hiszpanka przyszła z Ameryki
Od powszechnej paniki naszych przodków uratował nie tylko brak internetu, radia i telewizji, ale i jakichkolwiek powszechnie dostępnych kanałów komunikacji, a gdyby nawet istniała wówczas prasa choć trochę przypominająca dzisiejszą, to i tak ponad połowa polskiego społeczeństwa nie umiała czytać.
Hiszpanka wcale nie zaczęła się w Hiszpanii, tylko w Stanach Zjednoczonych, skąd przywieźli ją wczesną wiosną 1918 roku amerykańscy żołnierze. W Polsce pierwsze jej przypadki odnotowano kilka miesięcy później. Wirus przemieszczał się dużo wolniej, niż dzisiaj, bo i sam człowiek nie poruszał się wtedy z taką swobodą po całym świecie.
W Koninie hiszpanka nie pozostawiła żadnych śladów w dokumentach. Bardziej martwiono się wówczas tyfusem, stąd częste odkażanie odzieży i mieszkań oraz tępienie wszy, które są jego roznosicielami. Ponieważ choroba ta ma objawy bardzo podobne do grypy, w której brakuje jedynie wysypki (tyfus plamisty), ewentualne zgony z powodu hiszpanki szły zapewne na konto tego pierwszego.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.