Konin. Przy tablicy uczcili pamięć zamordowanych na Wołyniu

Kwiaty, pochodnie i świadectwa świadków. Tak 77. rocznicę Rzezi Wołyńskiej uczczono w Koninie.

Uroczystość rozpoczęła msza święta w kościele św. M. Kolbe. Po niej uczestnicy przeszli przed Pomnik Ofiar Rzezi Wołyńskiej, gdzie złożone zostały kwiaty i zapalone znicze.

- Nie pierwszy raz tu stoimy i oddajemy hołd pomordowanym – mówiła Krystyna Leśniewska, konińska radna i przewodnicząca Klubu Gazety Polskiej im. Marii i Lecha Kaczyńskich. - Nie jest to druga uroczystość, bo to 11 lipca a nie żaden inny dzień jest uznany przez IPN jako Narodowy Dzień Tragedii Wołyńskiej (uchwałą z 22 lipca 2016 roku Sejm RP ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej – od red. ). Dzisiaj jest normalna uroczystość poświęcona osobom, które zginęły w tym strasznym mordzie – dodała.

Krystyna Leśniewska podkreśliła też, że nie prezydent Konina powinien składać kwiaty w imieniu mieszkańców, a sami mieszkańcy.

- Uważam, że mieszkańcy sami chcą wziąć udział w uroczystości i złożyć kwiaty, a nie żeby je za nich składano – mówiła radna Leśniewska. - Napawa mnie otuchą to, że stoję obok młodego patrioty (Mateusz Wesołowski – od red.). Dwa pokolenia w jednej uroczystości, to znaczy że pamięć historyczna nie zginie – dodała.

Mateusz Wesołowski, prezes Towarzystwa Patriotycznego Maksymiliana Tarejwy po złożeniu kwiatów przez uczestników uroczystości odczytał historię swojej babci – Haliny Wesołowskiej, która przeżyła rzeź, a dziś ze względów zdrowotnych nie mogła wziąć udziału w uroczystości.

- Pamiętam jako małe dziecko rozpacz mojego ojca, że jego kuzyni zostali zamordowani przez UPA. Z opowieści ojca pamiętam, że jego kuzynka miała żywcem rozcięty brzuch i wyjęte oczy. Te wszystkie tortury miały miejsce, kiedy jeszcze żyła. Syn ciotki, który miał 19 lat został pchnięty nożem 21 razy, a ten co miał 17 lat miał wbitych 19 noży. Tata mój pozawijał zwłoki w prześcieradło i pochował ciała. Pamiętam też śmierć mojego brata Rudolfa, który pojechał ratować ludzi i nie wrócił. Moja mama potem dowiedziała się, że został zamordowany – czytał Mateusz Wesołowski.

O „krwawej niedzieli” mówił też Jakub Talent, prezes Ruchu Narodowego.

- Tego dnia bandyci ukraińscy zaatakowali 99 miejscowości, w których mieszkali Polacy. Jest to symboliczna data największego natężenia zbrodni dokonywanych na Wołyniu. Mordercy specjalnie wybrali niedzielę, kiedy Polacy udawali się do kościołów na msze. Bestialsko mordowali kobiety, dzieci, osoby starsze, a także szczególnie okrutnie postępowano z księżmi kartolickimi – mówił Jakub Talent.

Podczas uroczystości zapalone zostały pochodnie, które jak podkreślali organizatorzy, miały „symbolizować noce, w trakcie których bandy ukraińskich nacjonalistów napadały i mordowały Polaków”. W upamiętnieniu ofiar, ze względów zdrowotnych nie wziął udziału Edward Kloc, który był pomysłodawcą i fundatorem Pomnika Ofiar Rzezi Wołyńskiej.