SMACZNIE NA STARÓWCE. Rodzinnie i muzycznie w Pepe Nero
Materiał promocyjny
Restauracja Pepe Nero przy Placu Wolności w Koninie to rodzinne przedsięwzięcie. Powstała z miłości do smaków, dobrego towarzystwa i muzyki.
- Pomysł na prowadzenie restauracji w zasadzie wyszedł od syna Adama, który będąc za granicą, przez dwa lata pracował w dobrych restauracjach i poznał ten biznes od kuchni
– zdradza Arleta Jaśniewicz. Te słowa żony potwierdza, potakując głową, Marek Jaśniewicz, znany w Koninie z oryginalnych pomysłów, chociażby z założenia Mikroskali.
- Bardzo lubimy kuchnię śródziemnomorską, a poza jedzeniem podoba nam się klimat luzu, który panuje w południowych lokalach
– mówi dalej Arleta Jaśniewicz.
- Połączyliśmy więc doświadczenia kulinarne, turystyczne i kucharskie umiejętności syna. Na tej podstawie podjęliśmy decyzję o otwarciu restauracji. Staraliśmy się odtworzyć klimat luzu, dobrej kuchni, miłej atmosfery. Zależy nam, aby klienci dobrze się tutaj czuli, byli dobrze obsłużeni.
Dlaczego na konińskiej starówce?
- Starówka była takim wyborem, który się sam narzucił
– mówi Arleta Jaśniewicz.
- Mieszkamy w starej części Konina, nasze życie codzienne się tutaj toczy, więc rozglądaliśmy się za lokalem w tej części miasta. Za Placem Wolności przemówiło także to, że wcześniej w tym miejscu funkcjonowała już restauracja i zaplecze było częściowo przystosowane.
Bywalcy Pepe Nero pytali na początku o nazwę.
- Pepe Nero wszyscy kojarzą z nazwą włoską bo to oznacza „czarny pieprz”, ale niewielu wie, że ma także inne źródło
– mówi Arleta Jaśniewicz.
- Marek – wskazuje na męża - jest w połowie Grekiem (mama jest Greczynką) i choć całe życie mieszka w Polsce to nazwa restauracji nawiązuje również do tego języka. Bo „pepe nero” z greckiego to „ostra woda” Ma więc drugie znaczenie. Nazwa miała przede wszystkim oddawać rodzaj kuchni. Poza tym chcieliśmy, żeby była łatwa do zapamiętania.
- Druga nazwa to „Malowane gitary”
- dodaje Marek Jaśniewicz i nawiązuje do wystroju restauracji. Na ścianach lokalu można bowiem podziwiać galerię malowanych gitar.
- Przy urządzaniu wnętrza postawiliśmy na oryginalność
– mówi Marek Jaśniewicz.
- Syn przez jakiś czas grał na gitarze, ja grałem w zespole, stąd pomysł, aby ozdobić lokal gitarami, które są malowane przez konińskich plastyków. Perkusja służy z kolei jako żyrandol. Są też inne muzyczne akcenty. Gitar będzie coraz więcej, żeby miejsce stało się również atrakcją turystyczną.
Zarówno Pepe Nero jak i malowane gitary cieszą się w Koninie popularnością, jeszcze większą po zamknięciu dla ruchu części Placu Wolności i rozstawieniu dodatkowych stolików. Trzeba jednak przypomnieć, że restauracja wystartowała w czasie pandemii i zaczęła od dowozów pizzy.
- Uruchomiliśmy lokal w najgorszym momencie, czyli w czasach pandemii, więc ruszyliśmy z dowozem pizzy, która się spodobała i posmakowała
– mówi Marek Jaśniewicz.
- Jednocześnie mieszkańcy zauważyli, że na konińskim rynku tworzy się coś nowego, więc kupując pizzę, nas wspierali. A ja odpowiadałem, że my się odwdzięczymy. Dlatego rozszerzyliśmy działalność o kameralne koncerty, wydarzenia i chcemy w ten sposób podziękować mieszkańcom za to, że nas wspomagali w trakcie pandemii.
Dzięki inicjatywie miasta, Pepe Nero, jak i sąsiednie lokale, mogły rozszerzyć działalność i ożywić w ten sposób konińską starówkę.
- Zauważyliśmy, że całe rodziny przyjeżdżają rowerami na rynek, a „Pepe Nero” stało się takim punktem na spacerowym szlaku wielu koninian. Dlatego też przykładamy duża wagę do tego, jaki zespół tutaj pracuje i cieszymy się, że ludzie lubią tutaj pracować, co jest dla nas źródłem satysfakcji
– mówią zgodnie właściciele.
„Pepe Nero” ma w menu pizzę, makarony, sałatki, a jak deklarują właściciele, wkrótce także potrawy mięsne. Poza tym bogatą ofertę napojów według autorskich przepisów.
- Cały pomysł na knajpę jest autorski
– mówi Arleta Jaśniewicz.
- Począwszy od kuchni bo menu jest autorstwa Adama, to wystrój w całości był naszym pomysłem. Pepe Nero wymyśliliśmy sami od początku do końca, a teraz dzielimy się kompetencjami. Marek lubi ludzi i jest lubiany, więc pełni rolę gospodarza. Syn zajmuję się kuchnią, ja ogarniam sprawy inwestycyjne, pracownicze. W firmie pracuje w sumie kilkanaście osób. To kim jesteśmy, chcieliśmy oddać w klimacie naszej restauracji. Staramy się tutaj bywać, rozmawiać z klientami. To jest nasze miejsce i serce, które tutaj włożyliśmy.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.