Drukowali sobie pieniądze
Swoją pierwszą fałszywkę 21-letni Tomasz Z. wydrukował na domowej drukarce w styczniu tego roku. Potem próbował jeszcze kilka razy, aż efekt spełnił jego oczekiwania. Z 20-złotówką wyglądającą, według niego, jak prawdziwa, podjechał samochodem zatankować gaz. Banknot nie wzbudził podejrzeń, więc chłopak wydrukował sobie w pewne sobotnie przedpołudnie 150 zł (5 x 20 zł i 50 zł) i ruszył na dyskotekę do Kawęczyna. Bawił się za to do rana.
Kilka tygodni później kolega zaprosił go na wojskową przysięgę, więc domowa drukarenka znów poszła w ruch. Na wyprawę do Piaseczna poszło 200 zł i znów nikt się nie zorientował, że pieniądze były fałszywe. Tymczasem pod nieobecność Tomka, jego młodszy 18-letni brat pochwalił się fałszywymi banknotami dwóm kolegom ze szkoły: Arturowi L. i Kamilowi K. Chłopcy byli zachwyceni i od razu postanowili, że zamiast nudną nauką, zajmą się powielaniem wydrukowanej przez Tomasza Z. pięćdziesiątki.
W pierwszym punkcie ksero odmówiono im wykonania dziwnej usługi, więc wzięli się na sposób i w następnym powiedzieli, że kopie pieniędzy potrzebne są im na gazetkę szkolną. Najpierw wydali pierwszy, ten wydrukowany przez Tomasza Z., banknot. Kupili chipsy za dwa złote, a otrzymane jako resztę prawdziwe pieniądze wydali w pierwszej kolejności na nożyczki, którymi pocięli arkusz ze skopiowanymi banknotami.
Za jeden z nich kupili na bazarze dziecięcą bluzkę za osiem złotych, ale na tym ich szczęśliwa passa się skończyła: zegarmistrz, od którego chcieli kupić baterię do zegarka, nie dał się oszukać i niczego im nie sprzedał. Podobnie zareagowała barmanka w pobliskim lokalu. Chłopcom udało się uciec, ale policja miała już ich rysopisy i wkrótce ujęła całą grupę.
Przed sądem wszyscy przyznali się do winy i wyrazili skruchę. Prokurator zażądał dla nich wyroków w zawieszeniu, z wyjątkiem Tomasza Z., którego chciał posadzić za kratkami, bo chłopak był już karany. Sąd uznał jednak, że przestępstwo było nieudolne i raczej należy je przypisać młodzieńczej nierozwadze niż patologicznym skłonnościom i orzeczoną wobec niego karę 2 lat pozbawienia wolności również zawiesił. Pawłowi wymierzył karę roku, a jego dwóm kolegom roku i 8 miesięcy pozbawienia wolności – wszystkim w zawieszeniu na 5 lat. Wszyscy muszą też zapłacić grzywny: Tomek w wysokości 1,5 tys. a pozostali po 1 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.