Nadrzeczna do zmiany

Niektórzy mieszkańcy ulicy Nadrzecznej w Koninie myślą o zmianie nazwy ulicy, aby przestała się źle kojarzyć. Zła sława tej części miasta dyskwalifikuje ich między innymi przy szukaniu pracy.

Z taką propozycją wystąpili kilka miesięcy temu do radnych. Uważają, że Nadrzeczna, która uchodzi za skupisko mieszkań socjalnych, jest uciążliwa w wielu sytuacjach.

- Chciałam zamienić się na mieszkanie – mówi pani Grażyna z Nadrzecznej. - Ale nie jest to takie proste. Jak ktoś pyta, gdzie mieszkam i odpowiadam, że na Nadrzecznej, to rezygnuje bo myśli, że tutaj mieszka tylko tzw. element. A tutaj mieszkają również spokojni ludzie.

O Nadrzecznej niektórzy mówią getto. Na uboczu miasta, między parkiem Chopina, nadwarciańskim wałem, a zajezdnią autobusową. Po wybudowaniu drugiego mostu i zjazdu z niego do starej części Konina, jest nieco częściej uczęszczaną ulicą. Przy Nadrzecznej skupione są budynki socjalne i komunalne. Zdaniem niektórych mieszkańców Konina, strach pojawić się tam po zmroku.

- Jak gdzieś powiem, że jestem z Nadrzecznej, to pojawiają się komentarze, że mieszkam tam, gdzie zjadają strusie, gdzie wiecznie są jakieś awantury i często pojawia się policja. A co ja jestem temu winna? – Pyta inna mieszkanka tej części miasta. - Nie wszyscy tacy są. Nie wszystkich powinno się tak oceniać. Przekreślają człowieka z góry.

Mieszkańcy tej spokojniejszej części ulicy nieśmiało proponują zmianę nazwy, aby w ten sposób wyeliminować złe skojarzenia z Nadrzeczną.

- Może by to coś dało, ale chyba tylko na jakiś czas – twierdzi pani Grażyna, która przez swój adres nie mogła znaleźć pracy, a jej córka nie może znaleźć koleżanek z sąsiednich ulic. - Jedynym wyjściem jest zmiana mieszkania, zmiana adresu – podaje jedyne, jej zdaniem dobre rozwiązanie.

Rzucony więc pomysł zmiany nazwy ulicy nie zyskał, jak na razie, zbyt wielkiej przychylności radnych, którzy wątpią w skuteczność takiej zmiany.

- Nadrzeczna i tak uchodzi za ulicę łobuzów – skarżą się kolejni mieszkańcy. - Co my porządni możemy zmienić? Kiedyś tu było miło i sympatycznie, teraz to coraz gorsi ludzie przychodzą. Troszeczkę winię za to prezydentów, mimo, że wiedzą, jacy ludzie tutaj mieszkają, dają jeszcze gorszych. I taka opinia ciągle krąży. Ciągle jest zła. To się odbija na nas i na naszych dzieciach, które są traktowane w szkołach, jak te - z Nadrzecznej.

Zmiana nazwy ulicy jest jednak poprzedzona długą procedurą. Wiążę się między innymi z wymianą dokumentów, dlatego pomysł ma na razie niewielu zwolenników. A co na to władze miasta?

- Jeśli mieszkańcy mają takie przekonanie, że gdyby była inna nazwa ulicy i to mogło by im pomóc w układaniu swoich życiowych losów, to można się nad tym pomysłem zastanowić – mówi Andrzej Sybis, zastępca prezydenta Konina. - Jeśli padłaby deklaracja, że nie będą wnosić roszczeń finansowych z tytułu wymiany dokumentów, co jest konsekwencją zmiany, to bym się nad taką możliwością zastanowił. Jeśli myślą o tym poważnie, to byłoby dobrze złożyć wniosek do prezydenta, z krótką motywacją i propozycją nowej nazwy, aby się o to później nie spierać. Jednocześnie nie poddawałbym się takiej opinii, że jeśli z Nadrzecznej to zły, nie wolno się na to się zgadać. Sytuacje, które się zdarzają na Nadrzecznej, zdarzają się także w innych częściach miasta.