Premier w Koninie
Przed Szkołą Podstawową nr 6, gdzie zapowiedziano wizytę Donalda Tuska, czekało na Tuskobus kilkadziesiąt osób. Nie wszyscy jednak mogli wejść na teren boisk Orlika, co stało się później przyczyną okrzyków niezadowolenia. - Nie uchylamy się od spotkania z mieszkańcami Konina –wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzem naszej redakcji rzecznik rządu Paweł Graś – i na koniec premier na pewno porozmawia z osobami, które nie weszły na boisko.
Z premierem rozmawiali przede wszystkim konińscy politycy Platformy Obywatelskiej. Radny Kazimierz Lipiński zachwalał nowy bulwar i zachęcał Donalda Tuska do spaceru nad Wartą. Byli radni Wiesław Steinke, Piotr Korytkowski i Mateusz Cieślak, starosta Małgorzata Waszak, posłowie Irena Tomaszak-Zesiuk i Tomasz Nowak. Wszyscy oni tłoczyli się wokół premiera, żeby zamienić z szefem rządu choć kilka słów.
Pytany o sprawy konińskie, premier polemizował z tezami Jarosława Kaczyńskiego, który tydzień temu ogłosił pod siedzibą konińskiej kopalni w Kleczewie, że jej prywatyzacja jest niepotrzebna. – Wręcz przeciwnie, prywatyzacja tak kopalni jak i elektrowni to jedyna droga do pozyskania kapitału na inwestycje w tym sektorze przemysłu – powiedział Donald Tusk.
Spotkaniu towarzyszyły komentarze konińskiego przedstawiciela Ruchu Janusza Palikota, który przez megafon zachęcał premiera do rozmów z emerytami na temat trudnych warunków życia. I rzeczywiście, w drodze do autobusu, Donald Tusk zatrzymał się wśród czekających na niego osób i odpowiadał na ich pytania.
Spotkanie usiłowało też zakłócić kilku młodych ludzi z transparentami „Przeżyliśmy Ruska, przeżyjemy Tuska” i „Piłka nożna dla kiboli”, ale – jak na kiboli przystało – twarze schowali za transparentami i pod kapturami.
Po odjeździe premiera, który udał się dalej do Wrześni i Poznania, rozgorzała gorąca dyskusja między zwolennikami i przeciwnikami premiera. Do rękoczynów, na szczęście, nie doszło.