Szkoła marzeń dla sześciolatków
Mimo tak przygotowanej bazy do Szkoły Podstawowej nr 11 w Koninie (Gosławice) przyszło w tym roku zaledwie troje sześciolatków. W rezultacie nie udało się tam stworzyć klasy tylko dla dzieci w tym wieku, więc sala stoi pusta. W całym Koninie w pierwszych klasach szkół podstawowych uczy się zaledwie 13 procent sześciolatków z rocznika 2005. Na pytanie dlaczego tylko tyle, kierownik Wydziału Oświaty UM Urszula Miłosz-Michalkiewicz odpowiada, że jej zdaniem rodzice ulegli ogólnopolskiej kampanii „Ratuj Maluchy” i informacjom płynącym z mediów ogólnopolskich.
Dziecko to pieniądz
Być może ulegli, choć warto przypomnieć, że na przykład w Gdyni i Sopocie do szkół poszła ponad połowa sześciolatków. Poza spotkaniami informacyjnymi z rodzicami, władze pokazały tam rodzicom szkoły dostosowane do potrzeb maluchów. - Moim zdaniem szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków - mówi kierownik konińskiego Wydziału Oświaty - w każdej szkole jest tak zwana Radosna Szkoła czyli pomieszczenie z miękką wykładziną i klockami, w salach są szafki i dywany czyli miejsce do zabawy podczas lekcji. Powstają też bezpieczne place zabaw przed szkołami. Ma je już Szkoła Podstawowa nr 3, ósemka, szóstka i piątka.
Zmiana planów Ministerstwa Oświaty i przesunięcie obowiązkowego posłania sześciolatków do klas pierwszych na rok 2013 to kłoda rzucona pod nogi samorządom: - Każde dziecko w szkole to pieniądze z subwencji oświatowej, a za przedszkola płaci tylko budżet miasta - nie ukrywa kierownik oświaty. Teraz samorząd będzie musiał przekonać rodziców, żeby jednak puścili dzieci do szkoły.
Sprowadzeni na parter
Czego oczekują od szkoły rodzice? - Osobnego korytarza dla dzieci, miejsca do zabawy, placu zabaw, przystosowanych łazienek - mówi pan Maciej, tata tegorocznego pięciolatka, który teoretycznie mógłby pójść za rok do pierwszej klasy.
Tylko w dwóch szkołach sześciolatki są wyraźnie, poprzez usytuowanie w wydzielonej części budynku, oddzielone od reszty uczniów: w Szkole Podstawowej nr 12 na Zatorzu, gdzie klasa złożona z sześcio- i siedmiolatków znajduje się w segmencie po dawnej zerówce, i w Szkole Podstawowej nr 11. W pozostałych placówkach dla klas I-III wyznaczony jest jeden poziom, najczęściej parter. Dzięki temu najmłodsze dzieci mają bliżej do szatni i na stołówkę.
W każdej sali lekcyjnej są szafki. Najprostsze to otwarte regały, w których każdy uczeń ma swoją przegródkę (SP 5), a najbardziej wyrafinowane wyglądają jak w amerykańskim serialu: metalowe szafki, do których każdy uczeń ma własny kluczyk (SP 11 i SP 4). Bez względu na to, jak wyglądają, wszystkie spełniają postulat rodziców - dzieci mogą tam trzymać przybory i pomoce szkolne a nawet podręczniki.
W każdej sali lekcyjnej, w której uczą się pierwszaki, są przynajmniej magnetofony, ale bywają też komputery (SP 6), rzutniki i tablice multimedialne (SP 4, SP 11), często są telewizory. Wszystkie szkoły mają pracownie komputerowe, większość - salki multimedialne, z których korzystają też uczniowie klas pierwszych.
Kto zazdrości?
Miękkie wykładziny, klocki, ściany wspinaczkowe, zjeżdżalnie, baseny z kulkami, lustra na ścianach - tak wyglądają sale zabaw dla dzieci z klas I-III w każdej szkole. Każda wygląda inaczej, bo z pieniędzy w ramach programu Radosna Szkoła można było kupić dowolne pomoce. Takich sal zabaw, jakie są obecnie we wszystkich szkołach w Koninie, może pozazdrościć niejedno przedszkole. Kiedy lekcje się kończą, służą dzieciom, które czekają na rodziców w świetlicy, bo nie wszędzie warunki lokalowe pozwalają dyrektorom na stworzenie osobnych świetlic dla klas I-III i IV-VI. Choć są świetlice, w których dzieci mogą położyć się i zdrzemnąć na ogromnych poduszkach (SP 8), posiedzieć przy komputerze (SP 11), pobawić się klockami (SP 3, SP 1, SP 15, SP 9). W większości świetlic oprócz stolików i miejsca do odrabiania lekcji są wydzielone miejsca do odpoczynku.
Część szkół ma już łazienki przystosowane dla potrzeb sześciolatków. W Szkole Podstawowej nr 11 łazienki wyglądają lepiej niż u niejednego dziecka w domu. Tam gdzie łazienki zostały wyremontowane w ostatnich latach, toalety i umywalki są dostosowywane do wzrostu sześciolatków, choć kierownik oświaty podkreśla, że przecież „w domach nie mamy osobnych toalet dla dzieci i rodziców” .
Czego jeszcze trzeba?
Na pierwszym po wakacjach spotkaniu z władzami miasta dyrektorzy usłyszeli pytanie, czego im trzeba, aby przygotować szkoły dla sześciolatków. Większość potrzeb widać gołym okiem: że w jedynce i czwórce potrzebne jest boisko z prawdziwego zdarzenia a w Szkole Podstawowej 1 - pilnie sala gimnastyczna, że w piątce i dziesiątce trzeba wyremontować łazienki a w kilku szkołach przydałoby się malowanie korytarzy. Marzenia jednak się spełniają, co na własne oczy można zobaczyć w Szkole Podstawowej nr 11 w Gosławicach. Jeśli władzom miasta zależy na tym, aby w przyszłym roku rodzice sześciolatków posłali je do szkoły, mają jeszcze dobre siedem miesięcy na podrasowanie podstawówek.
Magdalena Biednik
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.