Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Kandydaci na radnych gmin, powiatu i miasta. Zobacz, kto się zgłosił! [PEŁNE LISTY]

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKierownik basenu prostuje... opinie

Kierownik basenu prostuje... opinie

Dodano: , Żródło: LM.pl
Kierownik basenu prostuje... opinie
Zamieszczenia sprostowania zażądał od nas Kamil Szadkowski, kierownik Obiektu Sportowo-Rekreacyjnego „Rondo” po publikacji na temat zbyt długo zamkniętych latem miejskich basenów.
Zamieszczenia sprostowania zażądał od nas Kamil Szadkowski, kierownik Obiektu Sportowo-Rekreacyjnego „Rondo” po publikacji na temat zbyt długo zamkniętych latem miejskich basenów (cały artykuł można przeczytać TUTAJ).
 
Kamil Szadkowski napisał, że „proces kontrolowania wody, podczas którego dokonuje się wstępnej oceny możliwości wystąpienia w wodzie bakterii chorobotwórczych, trwa 48 godzin” i to zgadza się co do joty z tym, co powiedział nam Wojciech Piotrowski, kierownik Sekcji Higieny Komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Koninie (PSSE). Obaj panowie mówili też o możliwości wydłużenia tych badań, ale w kwestii czasu trwania owego wydłużenia wystąpiły między nimi spore różnice. - Kiedy mamy podejrzenie, że coś rośnie, przeszczepiamy próbkę na specjalistyczną pożywkę, żeby sprawdzić dokładniej. Ale to wydłuża całą procedurę najwyżej o jedną dobę – poinformował nas przedstawiciel sanepidu. Tymczasem kierownik basenu na Rondzie stwierdził w swoim piśmie, że z tego powodu badanie „może wydłużyć się o kolejne 24/48/96 godziny” czyli od jednego do nawet czterech dni. Słowo fachowca, w którego wiarygodność trudno wątpić, przeciwko słowu... Kamila Szadkowskiego.
 
Ale nawet jeśli przyjąć wersję kierownika basenu „Rondo”, oczekiwanie na wynik badań sanepidu trwa w sumie co najwyżej pięć dni, a nie dwa tygodnie. I Kamil Szadkowski w zasadzie się z tym zgadza, ale rozmawiając ze mną miał na myśli sytuację, kiedy sanepid stwierdza w wodzie obecność bakterii chorobotwórczych i „cały proces od momentu chlorowania musimy powtórzyć”. A jak często taka sytuacja się zdarza? Zdaniem kierownika sekcji higieny komunalnej PSSE w Koninie, raz na kilka lat: - Pamiętam, że cztery albo pięć lat temu jeden z parametrów próbek z basenu na „Rondzie” budził nasz niepokój, co opóźniło otwarcie basenu o kilka dni – powiedział nam Wojciech Piotrowski.
 
Jasno wynika z powyższego, że rok, dwa i trzy lata temu badanie wody w basenie po remoncie nie mogło trwać dłużej niż dwa (według konińskiego Sanepidu) lub (w wersji Kamila Szadkowskiego) pięć dni, co skraca nam ową przerwę techniczną w pracy każdego z konińskich basenów co najmniej o tydzień.
 
Pisze też Kamil Szadkowski w punkcie trzecim swojego pisma, że „Długość przerwy technologicznej wyznacza wiek budynku, w którym usytuowany jest basen oraz zakres i specyfika prac remontowych do wykonania, których nie można prowadzić jednocześnie - nakaz wynikający z bezpieczeństwa i higieny pracy.” Na temat czasu trwania samych prac remontowych nie wypowiadałem się, bo się na tym nie znam. To ze słów samego Kamila Szadkowskiego wynika, że potrzeba na nie do siedemnastu dni. Łatwo to obliczyć, odjąwszy z 31 dni, na które zamykane są baseny, czternaście dni potrzebne (według niego) na zakończenie procedury badania wody. Jeśli dodać do tego trzy dni, jakie wystarczają konińskiemu Sanepidowi na zbadanie wody, otrzymujemy dni dwadzieścia, w zaokrągleniu trzy tygodnie, podczas których zamknięcie basenu wydaje się konieczne i zrozumiałe.
 
Natomiast punkt drugi pisma pana kierownika zdaje się być kluczowy dla całego problemu. Twierdzi on otóż, że „Wykorzystanie planowanych urlopów w okresie przerwy technologicznej przeze mnie i pracowników jest racjonalne i pożądane.” Otóż niekoniecznie. Z wszystkich ustalonych faktów wynika bowiem, że nie dlatego każdy z basenów jest zamknięty każdego lata przez miesiąc, bo tego wymaga technologia remontów, ale dla wygody pracujących tam ludzi, którzy chcą mieć urlop latem.
 
Już wcześniej pisałem, że inne baseny robią remonty krócej i w innych terminach. W Łodzi i Poznaniu uważają, że to czerwiec lub wrzesień są najlepszym czasem na zamkniecie basenów, a tylko w Kaliszu, podobnie jak w Koninie, robią to w sierpniu, ale obiekt zamykają tylko na dziewiętnaście dni. Usłyszałem zarzut, że każdy basen ma swoją specyfikę i nie można robić takich porównań. W trakcie pisania tego tekstu wpisałem więc w wyszukiwarkę internetową słowa „basen, przerwa technologiczna”, żeby zobaczyć jak to wygląda w losowo wybranych placówkach. Jako pierwsza wyświetliła się informacja o przerwie w pracy aquaparku we Wrocławiu: sześć dni w kwietniu. Na drugiej pozycji znalazłem informację CSiR Swarzędz: tam przerwa trwa dwa tygodnie od 25 czerwca do 8 lipca. Aż miesiąca potrzebuje natomiast basen w Ostrowii Mazowieckie, ale remont robią tam na przełomie czerwca i lipca. W Radlinie (woj. śląskie) basen zamykają na trzy tygodnie – od 2 do 22 lipca. Rekordzistą jest natomiast Tuan Club Sport & Spa w Piasecznie, któremu wystarcza pięciodniowa przerwa, ale to zupełnie inna konkurencja, bo mówimy o prywatnym obiekcie, którego właściciele nie mogą sobie pozwolić na lekceważenie klientów. Ale nie tylko prywatni dbają o użytkowników pływalni. W Suchej Beskidzkiej zamykają miejski obiekt tylko na tydzień.
 
Można więc robić remonty krócej i w innych terminach. Można też, jak z tego wynika, wybierać urlopy nie tylko w wakacje. Kamil Szadkowski twierdzi jednak buńczucznie, że inaczej się nie da, że „wykorzystanie planowanych urlopów w okresie przerwy technologicznej przeze mnie i pracowników jest racjonalne i pożądane”. Z przeprowadzonej przez nas tydzień temu sondy wynika, że większość jej uczestników (403 głosy spośród 580, czyli 69 proc.) woli, by baseny zamykano raczej zimą (257 głosów, 44 proc.), jesienią (97 głosów, 16,7 proc.) lub wiosną (49 głosów, 8,45 proc.) niż latem (177 głosów, 30,5 proc.).
 
Mam problem z Kamilem Szadkowskim. Czułem się niezręcznie kiedy rok temu wręczałem nieszczęśnikowi milowy słupek za błędy w ulotce wyborczej i kilka miesięcy temu za błędnie podpisane flagi miast partnerskich Konina na plakacie, bo uważałem, że były inne, większe przewinienia godne antynagrody. Jednak czynienie z basenu miejskiego prywatnego folwarku pracowników to już nie bagatela. Na dodatek Kamil Szadkowski idzie w zaparte, że wszystko jest w porządku, choć gołym okiem widać co innego.
 
Przy tym broniąc swojego stanowiska Kamil Szadkowski kłamie i mataczy, a na koniec domaga się sprostowania. Widać przy tym wyraźnie, że nie rozumie, co to jest sprostowanie. Pisze: „W związku z nieuprawnionymi opiniami zawartymi w artykule (...) zwracam się o opublikowanie sprostowania.” Otóż nie można się domagać sprostowania opinii. Opinia to opinia. Każdy może mieć swoją. Nieprawdziwe mogą być fakty, a te prostować mógłby co najwyżej on sam, bo sam się z nimi rozmija.
 
Wypowiedzi i poczynania Kamila Szadkowskiego każą mi podejrzewać, że niewiele rozumie z tego, co wokół niego się dzieje, a co gorsza nie zdaje sobie sprawy z tej swojej ułomności, bo gdyby rozumiał to by przynajmniej milczał, a nie wysyłał pisma, w których obnaża swoją... (jak by tu wyrazić się w miarę delikatnie) niekompetencję. A wobec przypadków, kiedy ktoś sam sobie szkodzi, nawet medycyna jest bezradna.
 
Na koniec jeszcze jedna uwaga. Problem nie dotyczy tylko Kamila Szadkowskiego i basenu w hali „Rondo”. Chodzi również o drugi basen, przy ulicy Szymanowskiego, choć jego zamknięcie nie jest dolegliwe dla tak dużej liczby osób, bo dla większości małych dzieci, a przynajmniej tych, które jeszcze nie umieją pływać, jest – z uwagi na swoją głębokość i brak atrakcji – bezużyteczny. Dotyczy też kierownictwa Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, które jednak – jak usłyszałem od dyrektora Tomasza Sękowskiego, który objął swoje stanowisko kilka miesięcy temu – z problemem dopiero się zapoznaje.
 
Robert Olejnik
Basen_sprostowanie
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole