Skocz do zawartości
Polska

Wybory 2024: Trzecia siła w Radzie Miasta. Obywatele Konina zarejestrują stowarzyszenie

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościStrażacy staną przed sądem

Strażacy staną przed sądem

Dodano: , Żródło: LM.pl
Strażacy staną przed sądem
Do Sądu Rejonowego w Słupcy wpłynął akt oskarżenia przeciwko 54-letniemu Andrzejowi K. i 35-letniemu Mariuszowi P. Słupeccy strażacy odpowiedzą za tragedię na jeziorze Powidzkim, w której życie straciła dwójka młodych ludzi.

Do Sądu Rejonowego w Słupcy wpłynął akt oskarżenia przeciwko 54-letniemu Andrzejowi K. i 35-letniemu Mariuszowi P. Słupeccy strażacy odpowiedzą za tragedię na jeziorze Powidzkim, w której życie straciła dwójka młodych ludzi.

Dramat rozegrał się 1 maja 2011 roku. Piątka znajomych wybrała się w rejs wypożyczonym jachtem kabinowym MAK 666 „Balanga”. Podczas pływania po jeziorze Powidzkim zerwał się wiatr, który przewrócił żaglówkę. Joanna R., Jolanta G. i Przemysław L. zdążyli wskoczyć do wody. Marta N. i Sebastian R. zostali uwięzieni w kabinie pod pokładem.

Sebastian R. zdołał wypłynął na zewnątrz, ale wrócił po swoją dziewczynę. Ta, znajdując się w tzw. „poduszce powietrznej” powiadomiła straż pożarną o wypadku.

Telefon od Marty N. odebrał Mariusz P., dyspozytor Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Słupcy. Skierował on na miejsce dwie jednostki. Zanim ratownicy dopłynęli do przewróconego jachtu, minęło pół godziny. Zastali zanurzoną rufą w dół żaglówkę, której na powierzchni wystawał jedynie dziób. Uwięzieni w środku Marta N. i Sebastian R., jeszcze wtedy żyli. Świadczy o tym fakt, że strażacy słyszeli krzyki z wnętrza jachtu.

Jeden z ratowników próbował dwukrotnie zanurkować do wnętrza żaglówki. Niestety nie udało mu się dotrzeć do uwięzionych w niej osób. Wtedy Andrzej K., dowódca akcji, zdecydował o podniesieniu jachtu. Po dwóch nieudanych próbach, bez uzgodnienia z przełożonymi podjął decyzję o holowaniu łódki do brzegu.

Przy brzegu jacht był już odwrócony na bok. Strażacy nie mogąc po raz kolejny podnieść łodzi, wybili kotwicą pleksę, a potem piłą wycięli otwór w burcie. Kiedy weszli do środka jachtu, Marta N. i Sebastian R. już nie żyli. Przyczyną ich śmierci było uduszenie.

Po długim i żmudnym śledztwie, w którym najważniejsze były opinie biegłych żeglugi medycyny sądowej, informatyki, fonoskopii i ratownictwa wodnego, Andrzej K. i Mariusz P. usłyszeli zarzuty.

Andrzejowi K. konińska prokuratura zarzuca nieumyślne spowodowanie śmierci. Zdaniem śledczych 54-latek jako dowódca akcji bez konsultacji z dyżurnym PSP Słupca podjął błędną decyzję o podniesieniu przewróconego jachtu, a następnie holowaniu go do brzegu. To było bowiem bezpośrednią przyczyną likwidacji „poduszki powietrznej” w kabinie jachtu i doprowadziło do śmierci dwójki młodych ludzi. Andrzejowi K. grozi mu do 5 lat więzienia.

Mariusz P. odpowie natomiast za nieumyślne narażenie Marty N. i Sebastiana R. na utratę życia. Śledczy zarzucają mu niewłaściwą ocenę zgłoszenia i dokonanie niewłaściwego rozpoznania sytuacji oraz zadysponowania sił. Zdaniem prokuratury dyspozytor przyjmując, że na jeziorze Powidzkim były dwa wypadki (dyżurny odebrał dwa zgłoszenia o przewróconej łodzi), powinien wysłać na miejsce cztery jednostki straży pożarnej. Mariuszowi P. grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, lub pozbawienia wolności do roku.  

FOT. ARCHIWUM

Strażacy staną przed sądem
Przeczytaj również:Przewróciła się żaglówka
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole