Ferie bez PKS-u
Koniński PKS na czas ferii zawiesza niektóre szkolne kursy w gminach. Jedną z nich jest gmina Kleczew. Mieszkańcy boją się, że na dwa tygodnie zostaną odcięci od świata.
Pani Monika jest mieszkanką Budzisławia Kościelnego i studentką konińskiej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Do tej pory bez problemów korzystała z usług PKS. Tuż przed feriami jednak zorientowała się, że za chwilę nie będzie miała jak dojeżdżać na uczelnię. - Wszystkie autobusy zostały oznaczone literką S, czyli szkolny. W związku z tym zadzwoniłam do PKS, żeby zapytać w jaki sposób mam dojechać na wykłady w czasie ferii. Pani z „przewozów pasażerskich” znalazła dla mnie autobus o 5.23, a na pytanie o powrotny powiedziała „ma pani problem” - opowiada pani Monika.
Dariusz Andrzejewski, prezes konińskiego PKS tłumaczy że za przewozy odpowiedzialne są gminy. Zgodnie z Ustawą o Publicznym Transporcie Zbiorowym, na gminach spoczywa obowiązek zapewnienia sieci komunikacyjnej w przewozach pasażerskich. - Niestety zainteresowanie samorządów naszymi usługami było niewielkie – mówi prezes Andrzejewski. - Mieszkańcy w sprawie zawieszonych kursów powinni kontaktować się z władzami gmin.
Marek Wesołowski, burmistrz Kleczewa twierdzi że uniemożliwienie dojazdu mieszkańcom gminy do Konina to nie jest wina samorządu. - To jest co najmniej nieetyczne, że PKS nas poucza że gmina ma obowiązek zorganizowania transportu. Gmina ma prawo, a nie ma obowiązku. My podpisaliśmy umowę na transport zbiorowy z MZK. Natomiast nikt nie gwarantuje dojazdu z domu dokąd się chce – mówi Marek Wesołowski.
Pani Monika, jak również inni mieszkańcy gminy, chcąc dojechać do Konina będą musieli najpierw jednak dostać się do Kleczewa. Linia „70” kursuje bowiem jedynie na linii Konin-Kleczew. - Do samego Kleczewa mam 15 km i w jaki sposób mam tam dojechać zimą? Rowerem? - pyta studentka.
Na to pytanie odpowiedzi szuka burmistrz Wesołowski. Niestety problem być może zostanie rozwiązany dopiero wiosną. - Rozważamy rozpisanie przetargu na dowożenie ludzi z terenu gminy linią MZK. Nic innego zrobić nie możemy. Będziemy wiosną rozmawiać z radnymi o takim rozwiązaniu, ale na razie nie mamy na to pieniędzy – mówi Marek Wesołowski.