Łabędziom z pomocą
Sześć łabędzi trafiło od początku zimy do konińskiego mini zoo. Miłośnicy zwierząt coraz częściej odbierają sygnały o wychłodzonych i wygłodniałych łabędziach, które próbują przetrwać zimę.
Zamarznięte stawy, lodowata woda i zaśnieżone brzegi jezior oraz rzek. A przy tym brak jedzenia i możliwości ogrzania się. Łabędzi, którym doskwiera mroźna zima jest coraz więcej. - Z każdego miejsca napływają do nas sygnały dotyczące łabędzi. W większości są to młode, jeszcze nieopierzone ptaki których nie można zostawić bez pomocy – mówi Krzysztof Furmanek, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Koninie. - Kilka łabędzi, które udało nam się złapać zawieźliśmy do mini zoo.
Dariusz Urbański, szef konińskiego mini zoo potwierdza że trafiają do nich przemarznięte i wygłodzone łabędzie. - Trzymamy je w ciepłym pomieszczeniu, dokarmiamy, a potem wypuszczamy na wolność – mówi Urbański. - Tej zimy mieliśmy już sześć łabędzi, ale trzy z nich już odfrunęły.
Kilka dni temu do mini zoo trafił łabędź, którego dzięki pomocy strażaków udało się złapać na kanale Warta – Gopło w Morzysławiu. Powoli dochodzi on do siebie. Ptaki spotkać można jednak również na akwenach w Pątnowie, Gosławicach, na piątym osiedlu w Koninie oraz w okolicy bulwarów nadwarciańskich. W tym ostatnim miejscu, strażnicy miejscy w sprawie łabędzi interweniowali w miniony czwartek. Nad brzegiem Warty leżał martwy ptak. Drugi, choć osłabiony zdążył odlecieć.
Pracownicy mini zoo starają się na bieżąco reagować na sygnały dotyczące wygłodniałych łabędzi. - Ostatnio sypaliśmy ziarno owsa w Łężynie. W porozumieniu z wydziałem ochrony środowiska będziemy je dokarmiać w różnych miejscach, tam gdzie będzie taka potrzeba – mówi Urbański. - Nie jestem zwolennikiem dokarmiania dzikich ptaków, ale w takich temperaturach można to robić. Można im rzucać chleb i bułki. Do tego są już przyzwyczajone – dodaje.
Ważne jest jednak aby decydując się na dokarmianie, robić to systematycznie do końca zimy.