Przedszkolaki bez etyki

Miała być etyka w przedszkolu, ale jej nie będzie. Miejscy urzędnicy pogubili się w przepisach.

Wszystko zaczęło się pod koniec czerwca. Martka Kaluga - matka jednego z konińskich przedszkolaków chciała zgłosić 5-latka w ramach dodatkowych godzin na lekcję etyki. Usłyszała wtedy od dyrekcji placówki, że syn będzie musiał być dowożony do innego przedszkola. Zbulwersowana tą informacją matka, zwróciła się o pomoc do radnej Moniki Kosińskiej. Ta, jeszcze przed wakacjami zgłosiła problem na sesji. - Dochodzi do dyskryminacji dzieci. Musimy coś z tym zrobić – mówiła w czerwcu Monika Kosińska.

- Gwarantuję, że zajęcia będą odbywały się na terenie placówek. Nie trzeba będzie dzieci nigdzie dowozić. Do 1 września zostaną wypracowane procedury – powiedział wówczas Sławomir Lorek, zastępca prezydenta Konina. 

Wydawało się, że sprawa została pozytywnie załatwiona. Nic bardziej mylnego. Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego temat powrócił. - Chciałam zapisać swoje dziecko na etykę. Niestety okazało się, że nie ma takiej możliwości. Co innego było mówione na sesji – mówi rozczarowana Kaluga, matka 5-letniego syna.

Kierownik Wydziału Oświaty UM w Koninie, Urszula Miłosz-Michalkiewicz odpiera zarzuty. - Doszło do nieporozumienia - stwierdza. - Elementy etyki są zawarte w podstawie programowej wychowania przedszkolnego. Nie ma możliwości nauczania etyki osobno w przedszkolu. Tak przepis interpretuje MEN – dodaje.

Wyjaśnienia kierownika oświaty nijak się mają do obietnicy prezydenta Lorka. Jeszcze inną teorię ma Ministerstwo Edukacji Narodowej. - Dzieci przedszkolne są zbyt mało dojrzałe, by mogły uczestniczyć w lekcji etyki. Zajęcia z religii to wynik realizacji przepisów konkordatowych – wyjaśniają pracownicy MEN.

Koninianka, której syn nie będzie mógł chodzić na etykę w przedszkolu, zamierza dalej walczyć. Sprawa ma trafić do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.